poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział siedemnasty

Zaparkowałam samochód przed domem Roberta i mojej mamy. Wcale nie uśmiechało mi się tu być, ale musieliśmy to wyjaśnić raz i porządnie. Jedyne czego chciałam jeszcze, to żeby Justin był ze mną. Potrafił dodać mi otuchy.
-Idziemy?-spytał John. Pokiwałam twierdząco głową i niezgrabnie wyszłam z  auta. Poprawiłam swoją sukienkę i zamknęłam samochód. Podeszliśmy do drzwi, a ja zadzwoniłam. Chwilę później drzwi otworzyła mi moja mama
-Kochanie, jak miło cię wiedzieć, wejdź- dałam znak Jahon’owi, aby pojawił się. W momencie, gdy stanął przed moją mamą, ona zbladła. – Co ty tutaj robisz?-wyjąkała. Czyli jednak. –Wejdźcie- wpuściła nas do  środka. Udaliśmy się do salonu i zajęliśmy miejsce na kanapie. Mama do nad dołączyła i usiadła naprzeciwko.
-Słucham jak mi to wyjaśnisz?-spytałam-Czemu przez te wszystkie lata mówiłaś, że mój ojciec nie żyje?-obraz zrobił mi się rozmazany.
-Ja… Chciałam cię chronić- wyznała.
-Przed czym?  Nie wpadłaś na pomysł, że potrzebuję ojca?- łzy zaczęły cieknąć po moich policzkach. –Nie wiem, czy ci to wybaczę- wyznałam- ochłonęłam po tym jak wrobiłaś mnie w małżeństwo, a ty wywinęłaś mi taki numer? Myślałaś, że się nie dowiem o tym.? Pomyliłaś się. Wychodzę, spotkamy się, gdy przemyślę sobie wszystko- powiedziałam, zanim wstałam z kanapy i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu, a łzy jak wodospad płynęły po moich policzkach. Potrzebowałam teraz Justina i jego bliskości…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Usłyszałam zamykające się drzwi na dole. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Stanęłam pod ścianą, czekając na bruneta. Chwilę później drzwi w sypialni się otworzyły, a on wszedł do środka. Chwyciłam go za ramię  i odwróciłam w swoją stronę. W momencie, gdy stanął ze mną twarzą  w twarz przycisnęłam swoje usta do jego, łapczywie je atakując. Justin bez wahania odwzajemnił mój gest, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Poczułam jak całe napięcie, które w sobie trzymałam jakby się rozpływało. To było niesamowite. Objęłam jego szyję i wplotłam palce w jego włosy. Pociągnęłam za końcówki i mocniej na niego naparłam. Na dole brzucha poczułam jak erekcja chłopaka powiększa się. Bez wahania oderwałam się od niego i pozbyłam się jego koszulki. Nie przejęłam się, gdzie ją rzucę, tylko szybko dobrałam się do jego spodni. Odpięłam zamek i pozwoliłam opaść im do kostek. Brunet odrzucił je w kąt, zostając w samych bokserkach. Zsunęłam je , uwalniając jego już naprężonego chłonka. Wzięłam go do ręki, zaczynając rytmiczne ruchy ręką. Z jego ust zaczęły wydobywać się westchnięcie. Wziąć robiąc te same ruchy ręka pochyliłam się i wzięłam jego czubek do buzi. Przejechałam po nim językiem, delektując się jak najsłodszym lizakiem.  Wkrótce złapałam go u nasady i włożyłam do ust tyle ile mogłam. Przejechałam delikatnie zębami, powodując u niego kolejne, lecz głośniejsze jęknięcie. Zassałam, chcąc sprawić mu przyjemność. W jego obecności czułam się jakoś tak inaczej.
Justin złapał mnie za włosy, ciągnąc do góry. Stanęłam na nogach, a on bez wahania wbił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek i objęłam rękami jego szyję. Brunet położył dłonie na moich pośladkach i uniósł mnie do góry. Oplotłam nogami jego biodra. Podszedł do ściany i mnie o nią oparł. Wszedł we powoli, pozwalając czerpać z tego jak największą przyjemność. Jego ponowny ruch także był powolnym, lecz pewny. Wypełniał mnie całą, co było niesamowite. Czułam jak wszystkie moje troski odlatują i zostajemy sami. 
Poruszał się we mnie powoli, doprowadzając mnie wręcz do szaleństwa. Z moich usta wydobywały się wyraźne i dość głośne jęki. Było mi tak cholernie dobrze. Objął mnie ramieniem w talii i podszedł do łóżka. Położył mnie na nim i znalazł się nade mną. Znowu znalazł się we mnie, ale tym razem szybciej wykonał swój ruch. Złapałam w dłonie prześcieradło i mocno zacisnęłam na nim palce. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Czując zbliżający się koniec wygięłam plecy w łuk. Fala niesamowitej rozkoszy przeszła przez całe moje ciało. Krzyknęłam jego imię w ekstazie. Czułam jak brunet dochodzi we mnie. Wykonał jeszcze kilka ruchów, zanim wyszedł ze mnie i położył się obok mnie. Objął mnie swoim mocnym ramieniem i przyciągnął do siebie. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową i zaciągnęłam się jego pięknym zapachem. Był dla mnie jak narkotyk. Chciałam go więcej i więcej, ale wciąż miałam jednak za mało.
-Dobranoc- mruknął i pocałował mnie w czubek głowy.
-Dobranoc- odpowiedziałam. Pocałowałam go w klatkę piersiową i zamknęłam oczy. Sen nadszedł bardzo szybko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Budzik w moim telefonie zaczął irytująco dzwonić.  Zmarszczyłam brwi i zacisnęłam mocniej powieki. Jedną ręką sięgnęłam po telefon i wyłączyłam irytującą melodię. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać, ale musiałam. Wyswobodziłam się z uściski Justina i wstałam na nogi. Poczułam lekkie szczypanie w dole brzucha. Po raz kolejny zmarszczyłam brwi i powoli podeszłam do szafki z bielizną. Ubrałam na siebie czarny, koronkowy komplet i zniknęłam za drzwiami garderoby. Znalazłam pomarańczową spódnicę  i czarną bluzkę. Szybko ubrałam na siebie przygotowany zestaw i ruszyłam do łazienki. Pomalowałam tuszem rzęsy i wyszczotkowałam zęby. Rozczesałam włosy i nałożyłam warstwę błyszczyku na usta. W sypialni podeszłam cicho do łóżka i usiadłam na jego skraju. Poczochrałam i tak sterczące włosy chłopaka i zaśmiałam się z jego miny. Ułożył twarz w grymasie i pociągnął mnie do siebie. Nie wiem jakim cudem jednym ruchem znalazł się nade mną i słodko uśmiechnął.
-Musimy za niedługo wychodzić- oznajmiłam.
-Zostańmy tutaj- pokręciłam głową.
-byliśmy ponad tydzień u twoich dziadków, to dużo.- ułożył usta w dziobek, a następnie przelotnie mnie pocałował. Wstał z łóżka i ruszył do łazienki. Zaśmiałam się i także podniosłam z mebla. Zeszłam do kuchni, gdzie rozrobiłam ciasto na naleśniki i usmażyłam je.
**************************
Cześć kochanie! Oto kolejny rozdział. Dzięki, że jesteście ♥.

4 komentarze:

  1. Zaczęło się układać, mam nadzieje że oni czują coś do siebie i to nie jest tylko ten chory układ. Jej matka jest jakaś zjebana szczerze współczuje jej, rozumiem że nie chciała jej narażać bo w końcu jej ojciec tam jakiś gang ma, ale też powinna spojrzeć na to z perspektywy córki, wychowywała się z myślą że jej tata nie żyje (coś strasznego). Rozdział krótki, ale bardzo fajnie się czytało. Jestem wkurzona, że tak mało komentarzy jest, nie wiem co się dzieje z ludźmi, pozostawienie nawet krótkiego komentarza daje dużą motywację Tobie więc ludzie pozostawcie ten jeden króciutki komentarz bo dziewczyna może przestać pisać bloga co dla niektórych byłoby wielkim ciosem iż przyzwyczaili się do opowiadania i je bardzo polubili, jestem w tej grupie. Sorry, że taki długi komentarz:) Powodzenia w pisaniu następnego xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to dla mnie dużo znaczy ;*. No cóż, trochę smutne, że mało komentarzy, ale nie mam na razie zamiaru skończyć go pisać ;). Zwłaszcza, że teraz zaczną się wakacje ;)).

      Usuń
    2. Nie masz za co dziękować! No i dobrze że nie skończysz, pisz dla siebie no i oczywiście dla mnie :) Życzę dużo weny :*

      Usuń
  2. To już siedemnasty rozdział a ja dalej jestem zafascynowana. Rozdział jest po prostu niesamowity, muszę przyznać ze dobrze piszesz. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń