-O mój Boże, jak dobrze być w domu- jęknęłam, gdy runęłam na
łóżku w swoim apartamencie. –Ta podroż była męcząca- dodałam
-W rzeczy samej-zaśmiał się Justin i podszedł do łóżka, stawiając obok niego torbę.- Dzwonił do mnie Harry i kazał przyjść do siebie. Idziesz ze mną?-zapytał, wchodząc na łóżko i kładąc się obok mnie.
-Dobra i tak nie mam nic lepszego do roboty- posłał mi uśmiech i wstał. Serio? Dopiero co się położył. Chwycił moją rękę i pociągnął do góry. Niechętnie uniosłam tyłek i poszłam z nim na dół. Ubraliśmy buty i opuściliśmy mieszkanie. Dopiero w garażu zaczęłam żałować, że z nim poszłam. – Masz klucze?-spytałam, go gdy zorientowałam się, że ja ich nie mam.
-Mam-zaśmiał się. Wywróciłam oczami i wsiadłam na miejsce pasażera. Nie chciało mi się prowadzić. Justin zajął mniejsze kierowcy i wjechał na jezdnię. W czasie drogi panowała między nami cisza, która wcale nie było niekomfortowa.
Justin zaparkował samochód przed blokiem w którym mieszkał Harry. Obawiałam się tego spotkania. Zeszłym razem nazwał mnie dziwką. Wyszłam z samochodu i gdy stanęłam na nogach poprawiłam swoją sukienkę, która mi się podwinęła. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam człowieka, którego nie chciałam zobaczyć- Jack z grupą swoich kolegów. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Justina. On zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
-Patrzcie chłopaki, kto się pojawił. Cześć Bieber, znowu przywiozłeś swoją dziwkę-zaśmiał się. We mnie krew wręcz się zagotowała.
-Wolę być dziwką, niż pedałem w twoim ciele- syknęłam. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to były już martwy.
-Zadziorna, lubię takie-zaśmiał się drugi. Nie no, chamstwo.
-Jeżeli masz zamiar być takim chujem, to idź sobie- mruknął Justin.
-Chętnie, ale z laską- złapał mnie za rękę, ale od razu ją wyszarpnęłam. Odruchowo zamachnęłam się i z całej siły przywaliłam w twarz z otwartej ręki. Zacisnęłam mocno zęby z nerwów.
-Nie jestem jakiś cholernym przedmiotem idioto-wysyczałam.- Chodź- pociągnęłam bruneta w stronę klatki schodowej. Weszliśmy po schodach i podeszliśmy pod drzwi mieszkania Harrego.
-Ale go zgasiłaś –zaśmiał się. Otworzył drzwi i wszedł do środka, a ja zaraz po nim Zdjęłam buty w korytarzu i weszliśmy do salonu.
-Co ty tutaj robisz?-zwróciłam się do Johna.
-Mógłbym zapytać o to samo. z resztą, siadaj i nic nie mów.- wywróciłam oczami i usiadłam obok niego, a Justin obok mnie. Złączył nasze palce razem, a ja roześmiałam się pod nosem. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a Justin spojrzał na wszystkich zdziwiony. Chwilę później do salonu wszedł chłopak. Blondyn o niesamowicie niebieskich oczach. Był bardzo przystojny, ale jakoś do mnie to nie docierało
-Justin, to jest Luke, nowy członek gangu- oznajmił Harry.
-Jaja sobie ze mnie robisz?-zaśmiał się drwiąco i zacisnął ręce w pięści, tym samym o wiele mocniej ściskając moją dłoń. Chciałam wyplątać się z jego uścisku, ale on poluźnił uścisk, ale nie dał mi się wyszarpnąć.
-Nie Justin, jest nowy, ale doświadczony. Musisz przyjąć to do wiadomości. Dzisiaj wieczorem pojedziecie razem na akcję- wzdrygnęłam na tą wiadomość. Brunet spojrzał na mnie i objął swoim ramieniem. Słodko.
-Jeżeli muszę- prychnął- Poradziłbym sobie sam- obdarzył blondyna zabijającym spojrzeniem.- Nawet o tym nie myśl- mruknął do niego. Ciekawe o co mu chodziło
-Wyluzuj Bieber- blondyn uniósł ręce w obronnym geście. Zaczęłam czuć się co raz bardziej niekomfortowo. Czułam na sobie wzrok Luke’a, co nie było wcale fajne. Ścisnęłam pięści na białek koszulce Justina. On spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Czułam pod palcami jego dobrze wyrzeźbiony brzuch. Uśmiechnęłam się sama do siebie i jedną rękę przeniosłam pod jego koszulkę. Moje palce same sunęły po jego skórze. Wszyscy inni żywo rozmawiali, tylko ja i Justin siedzieliśmy cicho. On bawił się kosmykami moich włosów, a ja dotykałam jego brzucha.
-Przez to co robisz mam ochotę na seks- mruknął mi do ucha i przygryzł jego płatek. Zaśmiałam się cicho
-A czy ty kiedykolwiek nie miałeś na niego ochoty?-spytałam go.
-Nie- przejechał nosem po moim policzku. Tam, gdzie mnie dotknął moja skóra zaczęła płonąć.
-Pokój jest na końcu korytarza- usłyszeliśmy śmiech Harrego. Odskoczyłam od bruneta jak poparzona i stanęłam na własne nogi. Byłam rozkojarzona i totalnie zdezorientowana. W brzuchu czułam dziwny uścisk, a serce waliło mi jak oszalałe.
-Gdzie łazienka?-wymamrotałam. Czułam jak moje policzki płoną
-Ostatnie drzwi po lewej- poinformował mnie Harry. Przytaknęłam i ruszyłam tam gdzie mnie pokierował. Otworzyłam drzwi łazienki, a zraz po tym je zamknęłam. Oparłam się o umywalkę i westchnęłam. Spojrzałam w lustro i o mało nie dostałam zawału Moje policzki były różowe, a włosy z jednej strony kompletnie rozczochrane. Palcami starałam się ujarzmić swoje włosy, ale nie za dobrze mi to wychodziło, wciąż wyglądały jakbym wstała przed chwilą z łóżka. Jęknęłam niezadowolona i sięgnęłam po szczotkę Harrego. Mam nadzieję, że nie ma wszy… Rozczesałam nią splątane włosy i wreszcie doprowadziłam je do ładu. Podczas mojej walki z włosami policzki wróciły do swojego normalnego koloru i wyglądałam w miarę normalnie. Opuściłam pomieszczenie i miałam iść do salonu, ale zostałam wciągnięta do jednego z pokoi. Zostałam popchnięta lekko na ścianę, a drugie ciało do mnie przywarło. Wszędzie bym poznała te perfumy. Justin… Jego usta znalazły się na moich. Przez moje przeszedł dreszcz. Odpowiedziałam na jego pocałunek, pogłębiając go. Objęłam ramionami jego szyję, wplątując palce w włosy i ciągnąc lekko za końcówki. Jęknął mi w usta i przygryzł moją dolną wargę. Uśmiechnęłam się lekko. Przeniosłam ręce na jego klatkę piersiową i odepchnęłam go, cwaniacko się uśmiechając.
-Myślę, że powinniśmy wrócić do salonu- powiedziałam, zanim opuściłam pokój i poszłam do wspomnianego pokoju.
-Nie wiesz, gdzie podział się Justin?-spytał znacząco Luke. Spojrzałam na niego zdziwiona. W co on do cholery gra.
-Szczerze? Myślę, że to nie twój interes- odszczekałam się. Irytował mnie już ten dzieciak
-Myślę, że mój, bo mam z nim sprawę do załatwienia.
-Nie masz o co się martwić, na pewno jest cały i zdrowy, żeby ci obronić tyłek – nie darzyłam go sympatią. Coś mi w nim nie pasowało. Jakby nie był częścią grupy.
-Uważaj na słowa- wysyczał. Zaśmiałam się drwiąco. Jeszcze brakowało, aby się bała tego idioty.- Bo stanie ci się krzywda- dokończył po chwili.
-Coś mi się nie wydaje. Opanuj się do cholery- warknął John. Wreszcie ktoś po mojej stronie.
-Dzięki- mruknęłam i przelotnie go przytuliłam. –Masz jakieś plany na wieczór?-spytałam. Wszyscy popatrzyli na nas zaszokowani
-Nie mam, a dlaczego pytasz?-on jednak nie zdawał się przejmować wzrokiem wszystkich.
-Chcę zobaczyć co powie mama jak cię zobaczy i jak wytłumaczy mi to kłamstwo- westchnęłam.
-Pojedziemy do niej –zaśmiał się- Wreszcie zobaczę ją po tylu latach.
-Dobra, o co chodzi?-spytał Harry. Serio Harry? Jesteś tępy.
-Opowiadałem wam, że jestem tu bo gdzieś tutaj jest moja córka-westchnął. Wszyscy patrzyli zaszokowani raz to na mnie raz na niego.
-Chcesz powiedzieć, że jest nią Abi?-zaśmiał się Niall
-Dokładnie- uśmiechnął się, zanim przyciągnął mnie do siebie. Przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. Wtedy naprawdę poczułam, że jest on moim ojcem. Odsunęłam się od niego i poprawiłam swoją sukienkę. Justin usiadł obok mnie i objął mnie w pasie przyciągając do siebie. Co mu odbiło, że zachowuje się w ten sposób. Zachowuje się, jakbym była jego własnością. A nie byłam. Mogłam umówić się z każdym, a jemu nic do tego, bo łączy nas jedynie seks. Ale nie ukrywam, że chciałabym coś więcej.
************************************************
Tak jak obiecałam, jest nowy rozdzialik. Jak się podoba? Mam nadzieję, że tak ;))
-W rzeczy samej-zaśmiał się Justin i podszedł do łóżka, stawiając obok niego torbę.- Dzwonił do mnie Harry i kazał przyjść do siebie. Idziesz ze mną?-zapytał, wchodząc na łóżko i kładąc się obok mnie.
-Dobra i tak nie mam nic lepszego do roboty- posłał mi uśmiech i wstał. Serio? Dopiero co się położył. Chwycił moją rękę i pociągnął do góry. Niechętnie uniosłam tyłek i poszłam z nim na dół. Ubraliśmy buty i opuściliśmy mieszkanie. Dopiero w garażu zaczęłam żałować, że z nim poszłam. – Masz klucze?-spytałam, go gdy zorientowałam się, że ja ich nie mam.
-Mam-zaśmiał się. Wywróciłam oczami i wsiadłam na miejsce pasażera. Nie chciało mi się prowadzić. Justin zajął mniejsze kierowcy i wjechał na jezdnię. W czasie drogi panowała między nami cisza, która wcale nie było niekomfortowa.
Justin zaparkował samochód przed blokiem w którym mieszkał Harry. Obawiałam się tego spotkania. Zeszłym razem nazwał mnie dziwką. Wyszłam z samochodu i gdy stanęłam na nogach poprawiłam swoją sukienkę, która mi się podwinęła. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam człowieka, którego nie chciałam zobaczyć- Jack z grupą swoich kolegów. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Justina. On zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
-Patrzcie chłopaki, kto się pojawił. Cześć Bieber, znowu przywiozłeś swoją dziwkę-zaśmiał się. We mnie krew wręcz się zagotowała.
-Wolę być dziwką, niż pedałem w twoim ciele- syknęłam. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to były już martwy.
-Zadziorna, lubię takie-zaśmiał się drugi. Nie no, chamstwo.
-Jeżeli masz zamiar być takim chujem, to idź sobie- mruknął Justin.
-Chętnie, ale z laską- złapał mnie za rękę, ale od razu ją wyszarpnęłam. Odruchowo zamachnęłam się i z całej siły przywaliłam w twarz z otwartej ręki. Zacisnęłam mocno zęby z nerwów.
-Nie jestem jakiś cholernym przedmiotem idioto-wysyczałam.- Chodź- pociągnęłam bruneta w stronę klatki schodowej. Weszliśmy po schodach i podeszliśmy pod drzwi mieszkania Harrego.
-Ale go zgasiłaś –zaśmiał się. Otworzył drzwi i wszedł do środka, a ja zaraz po nim Zdjęłam buty w korytarzu i weszliśmy do salonu.
-Co ty tutaj robisz?-zwróciłam się do Johna.
-Mógłbym zapytać o to samo. z resztą, siadaj i nic nie mów.- wywróciłam oczami i usiadłam obok niego, a Justin obok mnie. Złączył nasze palce razem, a ja roześmiałam się pod nosem. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a Justin spojrzał na wszystkich zdziwiony. Chwilę później do salonu wszedł chłopak. Blondyn o niesamowicie niebieskich oczach. Był bardzo przystojny, ale jakoś do mnie to nie docierało
-Justin, to jest Luke, nowy członek gangu- oznajmił Harry.
-Jaja sobie ze mnie robisz?-zaśmiał się drwiąco i zacisnął ręce w pięści, tym samym o wiele mocniej ściskając moją dłoń. Chciałam wyplątać się z jego uścisku, ale on poluźnił uścisk, ale nie dał mi się wyszarpnąć.
-Nie Justin, jest nowy, ale doświadczony. Musisz przyjąć to do wiadomości. Dzisiaj wieczorem pojedziecie razem na akcję- wzdrygnęłam na tą wiadomość. Brunet spojrzał na mnie i objął swoim ramieniem. Słodko.
-Jeżeli muszę- prychnął- Poradziłbym sobie sam- obdarzył blondyna zabijającym spojrzeniem.- Nawet o tym nie myśl- mruknął do niego. Ciekawe o co mu chodziło
-Wyluzuj Bieber- blondyn uniósł ręce w obronnym geście. Zaczęłam czuć się co raz bardziej niekomfortowo. Czułam na sobie wzrok Luke’a, co nie było wcale fajne. Ścisnęłam pięści na białek koszulce Justina. On spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Czułam pod palcami jego dobrze wyrzeźbiony brzuch. Uśmiechnęłam się sama do siebie i jedną rękę przeniosłam pod jego koszulkę. Moje palce same sunęły po jego skórze. Wszyscy inni żywo rozmawiali, tylko ja i Justin siedzieliśmy cicho. On bawił się kosmykami moich włosów, a ja dotykałam jego brzucha.
-Przez to co robisz mam ochotę na seks- mruknął mi do ucha i przygryzł jego płatek. Zaśmiałam się cicho
-A czy ty kiedykolwiek nie miałeś na niego ochoty?-spytałam go.
-Nie- przejechał nosem po moim policzku. Tam, gdzie mnie dotknął moja skóra zaczęła płonąć.
-Pokój jest na końcu korytarza- usłyszeliśmy śmiech Harrego. Odskoczyłam od bruneta jak poparzona i stanęłam na własne nogi. Byłam rozkojarzona i totalnie zdezorientowana. W brzuchu czułam dziwny uścisk, a serce waliło mi jak oszalałe.
-Gdzie łazienka?-wymamrotałam. Czułam jak moje policzki płoną
-Ostatnie drzwi po lewej- poinformował mnie Harry. Przytaknęłam i ruszyłam tam gdzie mnie pokierował. Otworzyłam drzwi łazienki, a zraz po tym je zamknęłam. Oparłam się o umywalkę i westchnęłam. Spojrzałam w lustro i o mało nie dostałam zawału Moje policzki były różowe, a włosy z jednej strony kompletnie rozczochrane. Palcami starałam się ujarzmić swoje włosy, ale nie za dobrze mi to wychodziło, wciąż wyglądały jakbym wstała przed chwilą z łóżka. Jęknęłam niezadowolona i sięgnęłam po szczotkę Harrego. Mam nadzieję, że nie ma wszy… Rozczesałam nią splątane włosy i wreszcie doprowadziłam je do ładu. Podczas mojej walki z włosami policzki wróciły do swojego normalnego koloru i wyglądałam w miarę normalnie. Opuściłam pomieszczenie i miałam iść do salonu, ale zostałam wciągnięta do jednego z pokoi. Zostałam popchnięta lekko na ścianę, a drugie ciało do mnie przywarło. Wszędzie bym poznała te perfumy. Justin… Jego usta znalazły się na moich. Przez moje przeszedł dreszcz. Odpowiedziałam na jego pocałunek, pogłębiając go. Objęłam ramionami jego szyję, wplątując palce w włosy i ciągnąc lekko za końcówki. Jęknął mi w usta i przygryzł moją dolną wargę. Uśmiechnęłam się lekko. Przeniosłam ręce na jego klatkę piersiową i odepchnęłam go, cwaniacko się uśmiechając.
-Myślę, że powinniśmy wrócić do salonu- powiedziałam, zanim opuściłam pokój i poszłam do wspomnianego pokoju.
-Nie wiesz, gdzie podział się Justin?-spytał znacząco Luke. Spojrzałam na niego zdziwiona. W co on do cholery gra.
-Szczerze? Myślę, że to nie twój interes- odszczekałam się. Irytował mnie już ten dzieciak
-Myślę, że mój, bo mam z nim sprawę do załatwienia.
-Nie masz o co się martwić, na pewno jest cały i zdrowy, żeby ci obronić tyłek – nie darzyłam go sympatią. Coś mi w nim nie pasowało. Jakby nie był częścią grupy.
-Uważaj na słowa- wysyczał. Zaśmiałam się drwiąco. Jeszcze brakowało, aby się bała tego idioty.- Bo stanie ci się krzywda- dokończył po chwili.
-Coś mi się nie wydaje. Opanuj się do cholery- warknął John. Wreszcie ktoś po mojej stronie.
-Dzięki- mruknęłam i przelotnie go przytuliłam. –Masz jakieś plany na wieczór?-spytałam. Wszyscy popatrzyli na nas zaszokowani
-Nie mam, a dlaczego pytasz?-on jednak nie zdawał się przejmować wzrokiem wszystkich.
-Chcę zobaczyć co powie mama jak cię zobaczy i jak wytłumaczy mi to kłamstwo- westchnęłam.
-Pojedziemy do niej –zaśmiał się- Wreszcie zobaczę ją po tylu latach.
-Dobra, o co chodzi?-spytał Harry. Serio Harry? Jesteś tępy.
-Opowiadałem wam, że jestem tu bo gdzieś tutaj jest moja córka-westchnął. Wszyscy patrzyli zaszokowani raz to na mnie raz na niego.
-Chcesz powiedzieć, że jest nią Abi?-zaśmiał się Niall
-Dokładnie- uśmiechnął się, zanim przyciągnął mnie do siebie. Przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. Wtedy naprawdę poczułam, że jest on moim ojcem. Odsunęłam się od niego i poprawiłam swoją sukienkę. Justin usiadł obok mnie i objął mnie w pasie przyciągając do siebie. Co mu odbiło, że zachowuje się w ten sposób. Zachowuje się, jakbym była jego własnością. A nie byłam. Mogłam umówić się z każdym, a jemu nic do tego, bo łączy nas jedynie seks. Ale nie ukrywam, że chciałabym coś więcej.
************************************************
Tak jak obiecałam, jest nowy rozdzialik. Jak się podoba? Mam nadzieję, że tak ;))
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Świetny czekam na następny
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa reakcji matki Abi, szykuje się niesamowity rozdział. Czekam na nexta. Polecam bloga jest cudowny!
OdpowiedzUsuń