czwartek, 8 maja 2014

Rozdział czwarty

- I jak?-spytałam, gdy weszłam do swojej sypialni. Brunet leżał na moim łóżku i patrzył w sufit. Gdy usłyszał mój głos podniósł się i szeroko uśmiechnął.
-Wyglądasz pięknie- skomentował.
-Dzięki. Możemy iść on jedynie westchnął i podniósł się z łóżka. Wzięłam jeszcze torebkę i zbiegłam po schodach na dół. Spakowałam do niej kosmetyczkę i telefon. Wzięłam kluczyki od samochodu z  innej torebki i wyszliśmy apartamentu. Zaraz po zamknięciu go zjechaliśmy windą do podziemnego parkingu. Otworzyłam samochód i wsiedliśmy do niego. Wyjechałam na ulicę.-Gdzie jechać?- spytałam, nie odrywając ocz od jezdni.
-Jedź tak jak do szkoły, ale później jeszcze wzdłuż ulicy. – pokiwałam głową i pojechałam tak jak mi kazał. Droga moim zdaniem minęła stanowczo za krótko.  – Zatrzymaj się tutaj- nakazał, a ja zahamowałam na szlag. – ale nie tak nerwowo-zaśmiał się. Wywróciłam oczami i zagasiłam silnik. Zabrałam z tylnego siedzenia swoją torebkę i opuściłam samochód. Dopiero, gdy zobaczyłam prawie ciemną ulicę moje wnętrzności się skręciły . – Idziesz?-pokiwałam twierdząco głowa i ruszyłam za nim. Weszliśmy po strasznie brudnych schodach na piętro. Justin wszedł do jednego z mieszkań, a ja nieśmiało zrobiłam to samo. Zdjęliśmy buty w holu i weszliśmy do salonu, skąd dobiegły krzyki.
-Siema!-krzyknął Jus, a cztery pary oczu spojrzały na nas. – Przyprowadziłem Abi, nie macie nic przeciwko- bardziej brzmiało to jak stwierdzenie, niż pytanie. Niepewnie zajęłam miejsce na kanapie obok chłopaka z kręconymi włosami.
-Witam piękną panią- powiedział- Jestem Harry- spojrzałam na niego podejrzliwie. Wydawał się dziwny.
-Abigail, ale możesz mówić Abi- jego szmaragdowe oczy się zaświeciły. Westchnęłam jedynie zirytowana i przeniosłam wzrok na Justina. On jedynie wzruszył ramionami.
-Jestem Zayn- powiedział ten z czarnymi włosami-A to Niall- pokazał na blondyna, który ciepło się do mnie uśmiechnął. Hmm… już go lubię.
-Jestem Perrie- wycedziła przez zęby blondynka, która siedziała obok… chwila, jak mu tam było… Zayn! Która siedziała obok Zayna. Nie chciałam się z nią kłócić. Nagle usłyszałam dźwięk mojego Iphone, który informował mnie, że dostałam wiadomość. Wzięłam torebkę na kolana i szybko odczytałam sms-a od Cary. Wystukałam odpowiedź i wsadziłam telefon do kieszeni.
-Chcecie piwa?-spytał Harry, albo loczek, co osobiście bardziej mi się podoba. Wszyscy zgodzili się z entuzjazmem, ale ja nie powiedziałam nic. Spojrzał na mnie wyczekująco, a ja pokręciłam przecząco głową. – No tak taka paniusia jak ty nie pije piwa- zakpił ze mnie. Powinnam być zła, ale o dziwo poczułam smutek.
-A może po prostu nie piję ?- spytałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świcie. To prawda, pijałam jedynie wina.
-Justin możesz skoczyć do sklepu po jakąś wódkę?  Zapomniałem kupić- wiedziałam, że to nie jedyna jego intencja.
-Spoko. Abi, za chwilę wrócę- popatrzył na mnie. Pokiwałam jedynie niepewnie głową, a on wyszedł.
-Teraz jak wyszedł możesz pokazać co masz takiego w sobie, że zaproponował ci umowę. Wiesz, nie żeby to była rzadka spawa, ale zwykle rozmyśla się, zanim jeszcze dziewczyna odpowiada. Jesteś pierwsza. – patrzyłam na niego zaszokowana.
-Powiedziałem, żebyś grzecznie pokazała co masz pod tymi ciuszkami. –spojrzałam na wszystkich, ale oni jedynie siedzieli cicho.
-Odpierdol się- wysyczałam.
-Wiesz, albo sama to zrobisz, albo ja to zrobię-zaśmiał się i przysunął do mnie. strach ogarnął moje ciało. Nie wiedziałam co zrobić. Jakby straciłam panowanie nad nim. – Co odebrało ci mowę? Dobra, sam to zrobię- złapał za koniec mojej koszulki. Moje ciało wreszcie zaczęło reagować. Zaczęłam sie szarpać, ale był zbyt silny. – Tak jak wszystkie dziwki nadajesz się tylko do pieprzenia. Justin wie, że najlepiej uderzać w te na pozór niewinne jak ty
-Kurwa Hazz, co ty robisz?- usłyszeliśmy krzyk Justina.
-Pokazuję jedynie co takie jak ona dla ciebie znaczą.-zaśmiał się- Mam nadzieję, że się rozumiemy- powiedział do mnie. Czułam się tak cholernie upokorzona. Wstałam z kanapy i zabrałam swoją torebkę. Byłam tak bardzo zła, że aż smutna. Wyminęłam bruneta, trącąc go ramieniem i założyłam swoje buty.
-Gdzie ty idziesz?-spytał mnie. Nie odpowiedziałam mu na to pytanie. Już miałam ich wszystkich dość.
-Zostaw mnie w spokoju- powiedziałam zanim wyszłam z mieszkania. Zbiegłam po schodach i szybko wsiadłam do samochodu. Odjechałam.

Justin


-Kurwa, co tyś zrobił?!-krzyknąłem na niego. Pociągnąłem zdenerwowany za włosy.
-Powiedziałem, że jest jedynie nic nie znaczącą dziwką-wzruszył ramionami.
-Jesteś kurwa tępy jak dziecko z przedszkola- podszedłem do niego i złapałem za koszulkę, podnosząc go do pozycji stojącej.-Czemu zawsze musisz coś spierdolić.?- złość wzięła nade mną górę. Popchnąłem go na kanapę i wymierzyłem cios prosto w nos. Złapał się za niego i spojrzał na mnie z wyrzutem
-Jus, wyluzuj- do akcji wkroczył Zayn. Odepchnął mnie od Harrego. Zacisnąłem mocno szczękę.
-Nie chce mi się z nim tu przebywać- warknąłem i opuściłem mieszkanie. Pociągnąłem za włosy i przekląłem. Wyszedłem z kamienicy i udałem się do swojego mieszkania. Od razu po wejściu przywitała mnie woń pięknie pachnącego makaronu. – Hej mamo- starałem się brzmieć normalnie.
-Hej, kochanie. Stało się coś? Jesteś jakiś zdenerwowany. – kuczę, zna mnie lepiej zawsze przypuszczam.
-Harry obraził pewną dziewczynę- moja mama zawsze umiała powiedzieć coś mądrego. – polubiłem ją, ale ona się wkurwiła, na mnie też
-No to ją przeproś. Chociażby była nie wiadomo jak uparta, ale na dziewczynę to działa- mrugnęła do mnie
-Obawiam się, że lepiej będzie jak dam jej spokój- sam się sobie dziwiłem, że wszytko jej to mówię.
-Czemu?-spytała zdzwiona. Odwróciła się do mnie przodem i położyła dłonie na biodrach.
-Ona mieszka na Manhattanie- spuściłem wzrok. Zayn miał rację, nie powinienem nawet jej się przedstawiać.
-Nie widzę przeszkód. Justin, to że tu mieszkamy nie znaczy, że jesteśmy gorsi. Jeżeli ona tak myśli, to odpuść sobie.
-Nie, ona tak nie myśli. – przecież gdyby tak myślała nie poszłaby ze mną do Harrego.
-W takim razie pojedź do niej- wzruszyła ramionami. Może miała rację. Jeżeli mam być szczery chciało się śmiać. Nigdy nie zależało mi na dziewczynie. Zawsze traktowałem je jak dziwki i nic więcej. Nie chciałem związku, ani nic co by go przypominało. Nie czułem takiej potrzeby. A co takiego ma w sobie Abi, że chcę się postarać ją przeprosić.? Była bardzo piękna, to nie niezaprzeczalne. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Zerwałem się z krzesła i podszedłem do nich. Stał tam Zayn i trzymał jaką gazetę w ręku
-Patrz- wręczył mi ją. Popatrzyłem na okładkę, a moje oczy szeroko się otworzyły.
-Wejdź- powiedziałem. Poszliśmy do razu do mojego pokoju. –skąd to masz?-spytałem wskazując na magazyn.
-Był w sklepie. Nie wygląda znajomo laska z okładki- spojrzał na mnie znacząco.
-To Abi- powiedziałem, przyglądając się zdjęciu brunetki. "
**************************************
Uff,oto 4. Chyba nie jest aż tak źle co nie? Ale zawalony dzień miałam. Przepraszam, że tak późno xD

1 komentarz: