środa, 11 czerwca 2014

Rozdział czternasty

Było dosyć ciepło, chociaż dochodziła godzina 17. Siedziałam z Justinem, Jazmyn, Jamesem i na nasze nieszczęście Jackobem w kawiarni niedaleko domu ich dziadków. Rodzeństwo rozmawiało o duperelach, a ja jedynie wpatrywałam się w moje palce, które były splecione z palcami Justina. Zadziwiał mnie jeden fakt. Ktoś z zewnątrz po naszym zachowaniu mógłby wywnioskować, że jesteśmy parą, a  nie jesteśmy. Sama tego nie rozumiałam. Dla mnie dużo rzeczy ostatnimi czasy stało się nie zrozumiałe.
-Przepraszam- do naszego stolika podszedł mężczyzna. Brunet o niebieskich oczach, przystojny jak na średni wiek. – Jesteś Abigail Kerr?-spytał mnie. zmarszczyłam brwi, ale przytaknęłam. – mógłbym z tobą porozmawiać?- rozejrzał się po moich towarzyszach.- Ale na osobności.- moje serce zabiło szybciej. Czułam jak ręka Justina zaciska bardziej na mojej, jakby nie chciał mnie puścić.
-Ona nigdzie z tobą nie pójdzie-warknął Justin. Ależ on uprzejmy
-Nie wtrącaj się Justin, chcę jedynie pogadać- wywrócił oczami. Oni się do cholery znają? Wszystko zaczyna się coraz bardziej skomplikowane. – To jak? –zwrócił się do mnie. Przełknęłam ślinę, ale niepewnie przytaknęłam. Wyplątałam dłoń z uścisku bruneta i odeszliśmy ku innemu stoliku.
-O czym chciał pan porozmawiać?-spuściłam wzrok na swoje palce.
-Jestem John Kerr- oznajmił. Czemu on ma to samo nazwisko co ja?!Co tu się dzieje? Wszystko z każdą chwilą robi się coraz bardziej zagmatwane.
-Czemu pan ma to samo nazwisko co ja?-odważyłam się zapytać. Ciekawość wzięła nade mną górę.
-Dobre pytanie, dziecko-westchnął. – Twoja mama nazywa się May, jak mnie mam- moje oczy szeroko się otworzyły. Skąd wiedział o mojej mamie. To jakiś prześladowca? – Dalej jest blondynką?-spytał
-Nie, od jakiś 7 miesięcy już nie- pokręciłam głową. Wolałam odpowiadać na jego pytania.
-A szkoda, bo było jej dobrze w jasnych- pokręcił głową.
-Skąd pan wie tak dużo o nas?-spytałam. Chyba należały mi się jakieś wyjaśnienia?!
-Wiem więcej, niż ci się wydaje-zaśmiał się. Przerażał mnie- Wyrosłaś na piękną kobietę- popatrzył na mnie. Podniosłam wzrok, aby mogłam zobaczyć jego minę. Uśmiechał się. – Pamiętam cię jak miałaś zaledwie 5 lat- pokręcił głową. Nagle w mojej głowie jakby zaczęło wszystko się układać. Widział mnie ostatni raz, gdy miałam 5 lat, ma identycznie na nazwisko i mam dużo cech jego wyglądu. Czy to możliwe, aby to był mój ojciec?!
-Chwila, czy pan jest…- w moich oczach zebrały się łzy.
-Dokładnie kochanie- jego uśmiech był ciepły.
-Nie wierzę panu. Moja mama mówiła, że mój ojciec został zamordowany gdy miałam właśnie 5 lat.- po moich policzkach popłynęły łzy.
-Zamaskowała wszystkie fakty- pokręcił głową. – Mogę ci wszystko opowiedzieć, a ty zdecydujesz, czy mi wierzysz czy nie- jego pomysł wydawał się dobry. Przytaknęłam i zerknęłam na Justina. Siedział tam, gdzie go zostawiłam i wpatrywał się w nas. Jego szczęka była  mocno zaciśnięta, co oznaczało, że jest zły. Nie dobrze….- Zacznę od tego, że nie planowaliśmy ciebie. Byliśmy młodzi, a nasze charaktery były wybuchowe. Postanowiliśmy być razem i pobrać się, gdy dowiedzieliśmy się, że twoja mama jest  w ciąży. Niestety po pięciu latach od twoich urodzin coś zaczęło się psuć. Twoja matka bez słowa mnie zostawiła i wyjechała z tobą. Nie wiem jakim cudem zdołała cię wywieść aż tutaj. Kiedyś mieszkaliśmy w Londynie.  Długo was szukałem, ale nic z tego nie wychodziło. Dopiero jakieś 7 tygodni temu usłyszałem o tobie w telewizji. Uznałem, że to może być zbieg okoliczności, ale spróbowałem i przyjechałem do Nowego Jorku. Długo obserwowałem cię z ukrycia, żeby utwierdzić się w przypuszczeniach i one się potwierdziły. – słuchałam go z otwartymi ustami. Cóż, to może podobne do mojej mamy, ale jest tak zła i lekkomyślna, że uprowadziłaby mnie?
-Powiedzmy, że ci wierzę- zmrużyłam oczy. – Skąd znasz Justina?-od razu zadałam to pytanie
-dobre pytanie-zaśmiał się- Jak możesz się domyślić nie jest aniołkiem. Powiem ci, że ja też nie. Trudno mi to powiedzieć, ale jestem od niedawna ich szefem- moje oczy szeroko się otworzyły. Nie o, coraz lepiej. Za chwilę powie, że mam siostrę i ona jest ufoludkiem. Zarąbiście po prostu. – Justin i jego koledzy dla mnie od jakiegoś czasu pracują. – przytknęłam. Nie no, coraz lepiej- Wiem, że kręcicie ze sobą. – czułam jak moje policzki robią się czerwone. – Zdecydowałaś, że z nim zostaniesz, okay rozumiem to- wzruszył ramionami. Chwila, czy on właśnie przyznał się, że jest autorem tych wiadomości?
-To ty pisałeś te wiadomości?-krzyknęłam po cichu. Przytaknął. Za dużo emocji jak na jeden dzień – Przepraszam, ale to dla mnie za dużo- westchnęłam.- Napisz jutro kiedy możemy się spotkać po raz drugi, jeżeli chcesz.
-Oczywiście. Nie po to szukałem cię prawie 15 lat, aby teraz od razu zostawić- wstał. Nie wiedziałam jak mam się z nim pożegnać. Wyciągnął do mnie dłoń, a ja ją uścisnęłam. Poszliśmy każdy w swoją stronę. Nie mogę uwierzyć, że wszystko zrobiło się tak pogmatwane. Podeszłam do stolika i złapałam za swoją torebkę
-Przepraszam, ale źle się czuję- wymamrotałam. Szybkim krokiem odeszłam, ale chwilkę później poczułam ciepłą dłoń na ramieniu. Spojrzałam na Justina,  a następnie rozpłakałam się. Przytuliłam go.
-Co on ci powiedział?-spytał, o dziwo spokojnie.
-Nic- pociągnęłam nosem- Opowiem ci w domu- złapał mnie za dłoń i pociągnął w jego stronę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Usiadłam na łóżku w sypialni i starałam unikać jego wzroku. Tak, czy siak nie mogłam uwierzyć w to co się działo. Stanowczo za dużo. Jeszcze 3 tygodnie temu byłam zwykłą fotomodelką. Potem Robert musiał wpaść na pomysł ze szkołą. To bym jeszcze nie zaliczyła do końca do rzeczy, które przyczyniły się do wywrócenia moim życiem. Dopiero, gdy spotkałam JEGO wszystko się zmieniło. Justin od samego początku zaintrygował mnie. Jednak do tego momentu nie potrafię zrozumieć czemu moja mama zgodziła się na ten przeklęty związek. A teraz? Nagle dowiaduję się, że mam ojca i chłopak, z którym mieszkałam i sypiałam okazał się mordercą i handlarzem narkotyków. Scenariusz jak z marnego filmu.
-O czym myślisz?-spytał. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na niego.
-O niczym- westchnęłam- Skąd znasz tego człowieka?-ciekawe, czy powie mi prawdę
-Nie wiem, czy chcesz to wiedzieć- zmieszał się.
-To, że także handlujesz narkotykami?-uniosłam brwi do góry. Brunet przygryzł wargę i pokiwał głową- Cóż jednak to wiem- wzruszyłam ramionami.
-Co od ciebie chciał?-spytał. Wiedziałam jak nurtowało go to pytanie.
-Zdajesz sobie sprawę, że on prawdopodobnie jest moim ojcem?-spuściłam wzrok.
-Jesteś pewna?- uniósł mój podbródek. W jego oczach widziałam zdziwienie
-To wydaje się takie niemożliwe a jednak. Spełniło się jedno z moich marzeń. Okazało się, że żyje. Nie bez powodu noszę to samo nazwisko, jestem do niego podobna i on wie o mnie i mojej mamie naprawdę sporo. Myślę, że mu wierzę.- westchnęłam- Przynajmniej próbuję.
-Rozumiem cię- przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Objęłam jego brzuch rękami i mocniej wtuliłam w chłopaka. W moim brzuchu ponownie obudziło się stado motyli. Co ten chłopak ze mną robił?!
*************************************
Siema! Jak się macie? Przybywam do was z rozdziałem 14. co o nim myślicie? Jakby co, to przepraszam, ponieważ pisany był w szkole na przerwach i nie tylko (mam na myśli religię, czy muzykę) i na komórce. Na pewno zapodział się jakiś błędzik,za który serdecznie przepraszam ;)

2 komentarze:

  1. ja pierdole jakie Ty masz zajebiste pomysły! rozdział tak namieszał pozytywnie, świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń