czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział dwunasty

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nim zdążyłam coś powiedzieć i do końca się rozbudzić drzwi się otworzyły, a w nich stanął Jackob. Rozejrzał się po pokoju, a gdy zobaczył porozrzucane ubrania uśmiechnął się cwaniacko. Naciągnęłam mocniej kołdrę na ciało i potrząsnęłam ciałem Justina.
-Czego?-spytałam. No bo, kto normalny włazi do pokoju bez pytania?
-Mam was zawołać na śniadanie, ale jak widzę odsypiacie- zaśmiał się. Pomocy, nich go ktoś walnie w tą buzię. Chwyciłam za poduszkę na ziemi i z całej siły rzuciłam w niego. Trafiłam akurat w twarz. Zaśmiałam się w duchu. Posłał mi mordercze spojrzenia i zatrzasnął drzwi.
- Justin, obudź się- potrząsnęłam nim ponownie. Mruknął coś pod nosem i odwrócił się do mnie plecami. – Kurde, bo nie ręczę za sobie- ponownie nim potrząsnęłam. Wywróciłam oczami i wstałam założyłam na siebie bieliznę i wyciągnęłam z toby różową sukienkę do kolan z długim rękawem. Założyłam jeszcze na stopy czarne baleriny i byłam gotowa. Wygrzebałam swoją kosmetyczkę, a z niej wyciągnęłam tusz. W łazience pomalowałam nim rzęsy i rozczesałam włosy. Dziękowałam Bogu, ze nie potrzebowałam dużo, aby dobrze wyglądać. Wyszłam z łazienki, a Justin dalej spał. Wkurzyłam się.
-Wstawaj! Śniadanie na dole jest.  – powiedziałam groźnie, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Zirytowana trzasnęłam drzwiami i zeszłam na dół. Zdziwiłam się, gdy zastałam tam jedynie Jackoba. Mój żołądek nieprzyjemnie się ścisnął.- Gdzie wszyscy?-starałam brzmieć w miarę normalnie.
-Pojechali do sklepu- mrugnął do mnie. Ratujcie mnie.
-Dobra- wyminęłam go i podeszłam do blatu. Nie minęło nawet 5 sekund, a poczułam ręce na biodrach. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się. Miałam nadzieję, że spotkam brązowe tęczówki, ale zamiast ich zobaczyłam błękitne. Oddech mi się zatrzymał. Jego twarz był blisko mojej. – Odsuń się ode mnie- powiedziałam cicho. To chyba jego chłodne oczy sprawiały, że wzbudzał we mnie strach.
-A czemu mam to zrobić?-zaśmiał. Nim zdążyłam go odepchnął złapał moje nadgarstki w jedną swoją dużą dłoń.
-Zostaw mnie- starałam się wyszarpać, ale jakoś marnie mi to wychodziło z jego siłą.
-Mam plan się zabawić- moje ciało przeszły nieprzyjemne ciarki, gdy poczułam jego oddech na swojej skórze. Wolną ręką podwinął moją sukienkę i włożył ją pod nią. Mój mózg zaczął od razu działać. Z moich ust uciekł przeraźliwy pisk, który jak mnie mam było słychać w połowie okolicy. Miałam nadzieję, że Justin go usłyszy. Nie zamierzałam jednak ryzykować i kolanem kopnęłam go w czułe miejsce. Od razu puścił moje nadgarstki i złapał się za krocze. Miałam wystarczająco dużo czasu, żeby odsunąć się od niego na bezpieczną odległość i złapać za największy nóż. Nie myślałam racjonalnie. Z jego ust uciekł złowieszczy śmiech.
-Nie podchodź do mnie, bo cię zabiję- mój głos drżał.
-Przelecę cię, nawet jakby miała to być ostatnia rzecz jaką zrobię. – z każdym krokiem był coraz bliżej, a ja się odsuwałam. Moje dłonie się trzęsły.
-Kurwa, co wy robicie?!- krzyknął Justin, gdy wszedł do kuchni. Puściłam narzędzie, które odbiło się z hukiem o ziemię. Podbiegłam do bruneta i schowałam się za nim. Po moich policzkach zaczęły płynąć ciurkiem łzy. – Co ty żeś kurwa jej zrobił?- syknął Justin.
-Nic, chcieliśmy się zabawić- jego śmiech rozniósł się po pomieszczeniu. Justin spojrzał na mnie, a ja zdesperowana potrząsnęłam głową.
-Właśnie widzę- odwrócił się do mnie i wziął mnie w ramiona. Wreszcie poczułam się bezpieczna. – Już wczoraj ci mówiłem, żebyś trzymał się od niej z daleka, a ty jak zwykle robisz wszystko, aby spieprzyć mi życie. To, że Jasmine wskoczyła ci do łóżka, nie znaczy, że każda tak zrobi. Pogódź się z  tym. Ale ty przecież nie umiesz naleźć swojej, więc kradniesz czyjeś. Jesteś żałosny.- jego słowa ociekały jadem. Naprawdę go nienawidzi.
-Jeszcze będzie moja- powiedział zanim wyszedł z kuchni.
-Wszystko okay?-spytał. Potrząsnęłam twierdząco głową i otarłam łzy. Całe szczęście, że mój tusz był wodoodporny. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść śniadanie, które składało się z pieczywa i sera. – Pomyślałem, że pójdziemy na spacer, a  potem spotkamy się z  moimi starymi kolegami. Co ty na to?- przytaknęłam i napiłam się soku. – No to kończ to śniadanie i zbieramy się
-Już skończyłam-od razu odpowiedziałam. Wstałam od stołu, co brunet zrobił to samo. Opuściliśmy dom i czystą ulicą poszliśmy przed siebie. Na dworze było ciepło, co w 100% zadowalało mnie.
-Patrz to oni- skazał na dwoje chłopaków. Złapał mnie za rękę i pociągnął w ich stronę. Mój żołądek nieprzyjemnie się wywrócił. –Hej chłopaki- powiedział do nich, a oni spojrzeli na niego. Posłali mu uśmiechy
-Justin ile już minęło pół roku? Dobrze cię widzieć stary- przytulili się. Myślałam, ze tylko dziewczyny tak robią- A kto to?-wskazał na mnie. Spuściłam wzrok i spojrzałam na swoje baleriny.
-To Abi- przedstawił mnie- A to jest Christian i Ryan – pokazał po kolei na chłopaków
-Hej- powiedziałam cicho.
-Nie myśleliśmy, ze kiedykolwiek po akcji z Jasmine zobaczymy cię z jakąś dziewczyną.-zażartował Christian. Irytowało mnie już to gadanie o tej przeklętej Jasmine.
-Zamknij się- Justin zmroził go spojrzeniem. On uniósł dłonie w obronnym spojrzeniem.
-Dzisiaj Nick organizuje super imprezę, idziesz?-zwrócił się do niego. Halo, ja tu jestem! Nagle z drugiej strony ulicy usłyszeliśmy krzyk. Spojrzeliśmy tam zdzwieni. Dwie dziewczyny i chłopak przeszli przez ulicę w naszą stronę. Zaczyna się.
-O boże, to zaszczyt panią spotkać-zaczęła blondynka stając bardzo blisko mnie. Duszę się. Niby tego nie lubię, ale to wywołuje takie ciepło w środku. Uśmiechnęłam się do nich.
-Mogę wam w czymś pomóc?-spytałam.
-Możemy zrobić sobie zdjęcie?-spytały- Jesteśmy pani fankami.
-Bez przesady, jestem Abi, nie żadną panią. – wyszczerzyłam się. – Jus, pomożesz?-spytałam go. We trzech patrzyli na nas jak na kosmitów. Brunet wziął od dziewczyny aparat. Ustawiłyśmy się i zrobił nam szybkie zdjęcie.
-Dasz mi autograf?-zapytał chłopak wyciągając gazetę Bazaar. Podał mi marker, a ja bez wahania podpisałam się. Pożegnali się i odeszli. Wypuściłam powietrze z płuc i spojrzałam na nich.
-Jesteś jakąś sławną osobą?-spytał Ryan. Kiwnęłam głową na tak i nie.
-Trochę- odpowiedziałam w końcu
-To jak z tą imprezą?-spytał go. Kurwa, jestem znowu niewidzialna?
-Spoko, wpadnę- przytaknął. A co ze mną do cholery?!  Skopię mu zadek. Gadali bzdetach, które mnie nie interesowały. Rozejrzałam się i dostrzegłam sklep naprzeciwko. Przeszłam przez ulicę i weszłam do drogerii. Przeszłam między pułkami i podeszłam do części z perfumami. Mijałam wiele flakoników i nie miałam pojęcia które wybrać.90 % ich producentów nie znałam. Było tylko parę takich jak od Celine Dion, Christiny Aguilery, lub parę flakoników od Chanel. W końcu zdecydowałam się na słodki zapach Signature od Celine Dion. Na prawdę mnie urzekł. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za niego. Z uśmiechem wyszłam ze sklepu i przeszłam przez ulicę.
-No to widzimy się wieczorem? -dopytał Ryan. Brunet mu przytaknął i oboje odeszli.
-Idziemy, muszę pokazać ci okolicę- niechętnie przytaknęłam i ruszyłam z nim wzdłuż ulicy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Na pewno nie będziesz zła?-spytał brunet. Leżałam w łóżku, a  on właśnie kończył zapinać swoje supry. No jasne, że jestem i będę zła. Ale nie chcę go odciągać od przyjaciół, dlatego zgodziłam się, żeby z nimi poszedł. Jednak wciąż bałam się, że Jackob tu wejdzie.
-Nie, nie będę-westchnęłam. Posłał mi uśmiech i nachylił się nad łóżkiem. Zbliżył swoje usta do moich i złożył na nich namiętny pocałunek. W moim brzuchu obudziło się wręcz stado motyli, które łaskotały mnie od środka.
-Pa- pomachał mi, zanim wyszedł z pokoju. Runęłam na poduszkę głośno wzdychając. Była godzina 8 wieczorem, a mi totalnie się nudziło. Nagle drzwi od pokoju otworzyły się, a moje serce jakby się zatrzymało .Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam Jazmyn.
-Nie poszłaś z Justinem?-zdziwiła  się. Pokręciłam przecząco głową. – Idiota. Mam pomysł. Chcesz iść na imprezę?-spytała i poruszyła brwiami. Hmm, może powinnam zgodzić się na jej propozycję- James też idzie i mamy pozwolenie od dziadków. No zgódź się- złoża dłonie jak do modlitwy. Dopiero wtedy zobaczyłam, że miała na sobie sukienkę do połowy ud w kolorze neonowego rożu.
-W sumie, co mi szkodzi- westchnęłam i podniosłam się  z łóżka. Z walizki wygrzebałam swoją nowiutką, małą czarną. Szybko zsunęłam z ciała piżamę i ubrałam sukienkę. Szybko w łazience ubrałam tampon, ponieważ zaczynam mi się okres i zrobiłam makijaż, który składał się z pomalowania tuszem rzęs, namalowania kresek na górnych powiekach i ust krwisto-czerwoną szminką. Lekko mówiąc wyglądałam zabójczo. Wyszłam z łazienki, a brunetka uformowała usta w literę o.
-Wyglądasz świetnie-zapiszczała. Uśmiechnęłam się i złapałam za czarną torebkę. Zapakowałam do niej telefon i potrzebne kosmetyki. Zeszłyśmy na dół, gdzie na kanapie siedzieli Jackob i James i jakaś dziewczyna. Poczułam dziwne ukłucie, gdy spotkałam chłodny wzrok bruneta na swoim ciele.
-My się chyba nie znamy-odezwała się nieznana mi brunetka. – Jestem Jasmine- podała mi dłoń. Moje wnętrzności się ścisnęły. To ta Jasmine, która zdradziła Justina? Dziwka.
-Abigail- odpowiedziałam jej. Muszę z przykrością przyznać, że była ładna
-Wiem, widziałam cię nie raz na okładkach- wyszczerzyła się. Przestań się uśmiechać, bo wybiję ci żeby.
-Miło-westchnęłam. Poprawiłam swoją sukienkę, która jak na złość podwinęła się. Chciałam zignorować palący wzrok Jackoba na swoim ciele, ale jakoś nie potrafiłam.
Jackob zaparkował przed wielką willa. Opuściliśmy samochód, a ja oczywiście spuściłam sukienkę, która do cholery podwijała się. Jasmine i James ruszyli jako pierwsi w jej stronę szłam przed Jasmine i Jackobem. Zastanawiał mnie fakt, czemu wszystkie imiona zaczynały się na literę J. Przekroczyłam próg domu, a ja od razu skrzywiłam się czując zapach potu i narkotyków. Nie powinno tu być Jazmyn, Jamesa i oczywiście mnie. Rozglądałam się, starając znaleźć kogoś znajomego.  Niestety jak na złość wszyscy mi zniknęli. W tej chwili nawet zadowoliłby mnie Jackob. Podeszłam do stolika  z napojami i wzięłam jeden z nich, ale jak tylko upiłam łyk poczułam piekący smak alkoholu. Zakaszlałam i odłożyłam kubek na stół. Pożałowałam, że tu przyszłam. Chcę do łóżka.
-Zatańcz ze mną- usłyszałam obok ucha. Zamarłam. Powoli odwróciłam się o zobaczyłam przed sobą jakiegoś faceta. Nie był za młody.
-Sory, ale nie mam ochoty- wyjąkałam i chciałam odejść, ale złapał mnie za nadgarstek. Czułam jak zaczęłam się trząść. – Puść mnie
-Nie tym razem mała- wychrypiał. Zaczęłam się szarpać.
-Kurwa, chyba powiedziała, żebyś ją puścił- usłyszałam znajomy głos. Jackob! Nieznajomy puścił mój nadgarstek, a ja od razu odeszłam. Było blisko.

Była godzina 1 w nocy, a ja chciałam już wracać do domu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu kogoś znajomego, ale wszyscy byli rozproszeni. Tupnęłam obcasem i skrzywiłam się. Poczułam jak mój telefon wibruje. Wygrzebałam go z torebki i odblokowałam. Kolejna wiadomość z zastrzeżonego numeru. Czekał na mnie filmik. Zdziwiona wyszłam z domu i stanęłam w cichszym miejscu. Puściłam filmik, a na ekran zrobił się czarny. Chwilę później pojawiło się lekkie światło. Stało trzech mężczyzn. Jeden z ich miał broń. Było słychać szmery i stłumiony głos jednej z osób. Nagle strzał. Zamarłam. I na końcu jedno zdanie, które przeraziło mnie : „ dobra robota Justin, zwijajmy się stąd zanim gliny przyjadą”. Zatrzymałam filmik i schowałam telefon do torebki. Po jaki chuj ktoś wysyłał mi takie rzeczy?! Obraz stał się rozmazany. Moje oczy zapełniły się łzami. Pociągnęłam się za włosy i zaczęłam w kółko chodzić. Mój żołądek ścisnął się. Czy to prawda, to co zobaczyłam.? Wyciągnęłam jeszcze raz telefon i przyjrzałam się dacie nagrania tego filmiku. 29 kwietnia 2013r,godzina 11:56 PM. Był nagrany ponad godzinę temu. To była ta ich impreza? Zabijanie? Nie miałam pojęcia co zrobić. Chciałam jak najprędzej wrócić do domu. Nie interesował mnie to, że do domu będę mieć z 20 minut drogi piechotą wzdłuż ulicy. Ścisnęłam mocniej torebkę i poszłam w stronę domu dziadków Justina. Przeraża mnie nawet wypowiadanie jego imienia. Myślałam, że to zwykła impreza.
Wokół mnie panowały egipskie ciemności, co sprawiało, że bałam się jeszcze bardziej. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Tłumiłam w  sobie zbyt wiele emocji. Gniew, smutek i przede wszystkim wściekłość. Jak mogłam tak łatwo dać mu się nabrać na piękną twarz?! Na ulicę przede mną weszło 3 chłopaków. Kurwa, lepiej być nie mogło. Przyśpieszyłam kroku, chcąc ich wyminąć.
-Nie uciekaj tak skarbie- rozpoznałam ten głos. Kurwa, kurwa i jeszcze raz kurwa. Lepiej być nie mogło.
-Czego kurwa jeszcze ode mnie chcesz?!- odwróciłam się i krzyknęłam do niego. Spotkałam się z  zdziwioną twarzą Justina.
-Abi, co ty tutaj robisz?!
-Nie to ty mi powiedz co tutaj robisz?! Impreza się skończyła. A może w ogóle na niej nie byliście?!- krzyknęłam. Łzy potokiem leciały po moich policzkach.
-Abi, o czym ty mówisz?-spytał jakby niepewnie. To utwierdziło mnie w przekonaniu.
-Czemu mu to zrobiłeś?! Co ten biedny człowiek ci zrobił?!- jego twarz jak zbladła.
-Skąd to wiesz?-spytał. Jego oczy pociemniały. Ratunku, boję się.
-Nie ważne- mruknęłam i chciałam go wyminąć, ale mocno złapał mnie za przedramię.
-Skąd to kurwa wiesz?-syknął. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa, gdy był takie wściekły.
-Dostałam filmik- odpowiedziałam cicho. Uścisk na mojej ręce zrobił się mocniejszy.- Puść mnie to boli- jego szczęka była mocno zaciśnięta. Nie puścił mnie- Jesteś niezrównoważony psychicznie . Odwal się ode mnie. Mówisz, że Jackob jest popieprzony, ale ty nie jesteś lepszy. Zostawcie mnie wszyscy w świętym spokoju- krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Biegłam przed siebie, dopóki nie znalazłam się pod drzwiami domu jego dziadków . Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Weszłam po schodach i od razu w sypialni wpakowałam wszystko co miałam wyciągnięte do torby. Wyciągnęłam zwykłe jeansy i koszulkę, które założyłam zamiast sukienki. Nie pamiętam kiedy byłam tak bardzo roztrzęsiona. Moja głowa nieprzyjemnie pulsowała. Złapałam za bagaż i po cichu opuściłam sypialnię. Na całe szczęście nie było nikogo w domu, oprócz śpiących dziadków. Opuściłam dom i poszłam wzdłuż ulicy, poszukać najbliższego hotelu. Nie szłam długo,  bo wiedziałam, że mijaliśmy jeden podczas drogi z lotniska. Weszłam do środka i podeszłam do recepcji. Wykupiłam pokój na jedną dobę i powędrowałam do niego. Nie był bardzo luksusowy, ale w tamtym momencie nie obchodziło mnie to. Rzuciłam torbą na ziemię i sama położyłam się na łóżko. Głowa bardzo mnie bolała od natłoku myśli. Co miałam teraz zrobić. Normalnie urwałabym z nim wszelki kontakt, ale przez moją kochaną matkę i ojczyma to nie takie proste. Przez te wszystkie dni zbliżyłam się do niego i przyzwyczaiłam do jego towarzystwa. Muszę nawet z żalem przyznać, że chyba nawet zaczęłam zakochiwać. Ale ten jeden fakt wszystko zepsuł. Czemu nie mógł być normalnym nastolatkiem, a nie zabójcą?! Przykryłam się kołdrą i dopiero po kilku chwilach zasnęłam.
******************************
Normalnie nie wierzę! Nie mam pojęcia jak w tak krótkim czasie udało mi się napisać tak długi rozdział xD. Dzięki za komy ;*

2 komentarze: