wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział jedenasty

-Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy- powiedziała stewardesa. Westchnęłam i szturchnęłam Justina, który spał obok mnie. otworzył leniwie oczy i rozejrzał. Zaśmiałam się cicho. Był taki uroczy, gdy jego włosy opadały na czoło w swój własny sposób. Czytał mi jakby w  myślach i odgarnął je do góry. Przygryzłam wewnętrzną część policzka i zmarszczyłam brwi. Odwróciłam głowę i oparłam ją o wygodny fotel.
Wyszliśmy z naszymi torbami z samolotu. Szłam obok Justina i Jazmyn. Myślę, że wyglądałam w tamtym momencie jak idiotka. Ścisnęłam mocniej pasek od torebki i naciągnęłam ją na ramię. Wyszliśmy przed lotnisko, a Jus szybko złapał taksówkę. Siedziałam z tyłu obok Jamesa. Oparłam głowę o szybę i tępo wpatrywałam się w krajobraz, który mijaliśmy. Było tu bardzo ładnie. Nie jechaliśmy długo, zanim zatrzymaliśmy się obok średniego domu. Był biały z ciemnym dachem. Niechętnie opuściłam pojazd i stanęłam na własnych nogach. Wzięłam swój bagaż i czekałam, aż reszta zrobi to samo.  Drzwi się otworzyły, a ze środka wyszła starsza kobieta i mężczyzna. Od razu zorientowałam się, że to jego dziadkowie. Podeszli do nich i przytulili się. Stałam tam z boku i jakoś zrobiło mi się smutno. Ja nie znałam swoich dziadków. Pokłócili się z mamą, gdy ta w wieku 16 lat zaszła w ciążę. Od tego czasu ani się z nimi nie kontaktowała się. Nawet nie wiedziała, czy jeszcze żyją. Podczas ich małego pokazu zapłaciłam kierowcy, który odjechał.
-A kim jest ta młoda dama?-spytała babcia Justina.
-To moja dziewczyna – odezwał się od razu Justin. Uśmiechnęłam się. Czyli mamy grać.
-Jestem Abigail- podałam jej dłoń.
-Milo cię poznać, jestem Ester, a Arthur- pokazała na mężczyznę.
-To mnie miło poznać- przytulili mnie po kolei.
-Wejdźcie, zrobiłam obiad na pewno zgłodnieliście- Justin złapał moją dłoń i pociągnął w stronę  wejścia. W korytarzu zdjęłam buty i rozejrzałam się po wystroju. Ściany były w kolorze beżu, a na nich wisiały zdjęcia. Wnętrze było strasznie ciepłe i przyjemne.
-Nie jesteście tu sami- oznajmił John. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Usłyszeliśmy kroki na schodach. Wzrok wszystkich tam powędrował. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam chłopaka, który wyglądał jak dokładna kopia Justina z jednym wyjątkiem. Oczy Justina były koloru czekolady, a jego jak ocean. Spojrzałam z szeroko otwartymi oczami na Justina, który stał w jednym miejscu nic nie mówiąc. Jego szczęka była mocno napięta.
-Witajcie ponownie- odezwał się. Jego głos niby był podobny, ale inny.
-Co ty tutaj robisz?- Justin wysyczał przez zaciśnięte zęby. Widać nie darzył go uczuciem.
-Jak widać także postanowiłem odwiedzić dziadków. – uśmiechnął się fałszywie. Jakoś wolałam Justina z ciemną wersją oczu. –A co to za śliczna dziewczyna- spojrzał na mnie. Czułam jakby jego wzrok mnie parzył. Odruchowo ścisnęłam mocniej dłoń bruneta. Widząc jak zszedł ze Sochów i zmierzał w moją stronę moje ciało zaczęło jakby się trząść. Samo patrzenie na niego przerażało mnie. Miał coś w sobie, co tak na mnie działało
-Nawet się do niej nie zbliżaj- Justin stanął przede mną.
-Nie spinaj się tak braciszku. Chcę się jedynie przywitać. Jestem Jackob, a ty piękna?-nim się zorientowałam stał obok mnie. spojrzałam na niego podejrzliwie, zanim fałszywie się uśmiechnęłam .
-Abigail- powiedziałam w miarę normalnie.
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny- uśmiechnął się czarująco. Cóż, może właśnie miało to wyglądać czarująco, ale mu nie wyszło.
-Ta, dzięki- powiedziałam sucho.
-Przepraszam was, ale nie mam tyle wolnych pokoi i ktoś będzie musiał spać we dwoje.
-Przygarnę do siebie Abi- odezwał się Jackob. Zignorowałam odruch wymiotny
-Może w snach- fuknęłam.
-Będzie spać ze mną- oznajmił Jus, a ja przytaknęłam.
-Nie jestem przekonana, ale dobrze- powiedziała ich babcia. – Idźcie tam gdzie zawsze- poleciła, a wszyscy się rozeszli. Gdy tylko Justin zamknął drzwi odwróciłam sie do niego i położyłam ręce na biodrach.
-Nie mówiłeś, że masz jeszcze brata, a tym bardziej bliźniaka- krzyknęłam po cichu.
-Bo nie chciałem. Nienawidzę go- syknął .
-Mogę wiedzieć dlaczego?-spytałam i usiadłam na dużym łóżku.
-Długa historia. Opowiem ci wieczorem-machnął ręką. Pokiwałam twierdząco głową i położyłam się na łóżko
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wyszłam z łazienki ubrana w sam biały stanik i skąpe koronkowe majtki. Oparłam się o futrynę drzwi i spojrzałam na Justina. Miałam ochotę się z nim pieprzyć. On podniósł wzrok na mnie, chcąc jedynie zobaczyć co robię, ale gdy zobaczył mój strój wpatrywał się we mnie. Zaśmiałam się i włożyłam palec do ust, lekko przygryzając.
-Wyglądasz tak seksownie- podniósł się z łóżka . Szybko przeszedł przez pokój znalazł się obok mnie. Położył dłonie na moich biodrach, intensywnie wpatrując się w oczy. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Pochylił głowę, ty samym przyciskając swoje usta do moich. Od razu zaczęłam go zachłannie całować. Mogłabym to robić dzień i noc. Brunet zaczął całować linię mojej szczęki. Odchyliłam lekko głowę do tyłu, dając mu lepszy dostęp do mojej szyi. Tak strasznie mnie podniecał. Przerzuciłam ręce na jego umięśnione ramiona i oplotłam wokół szyi. Chwycił mnie w talii i podniósł do góry. Oplotłam nogami jego biodra, a on ruszył w stronę łóżka. Położył mnie ostrożnie na nim. Znalazł się nade mną, wciąż całując każdy centymetr mojej szyi. Jęknęłam cicho z rozkoszy, jaką mi dawał. Wsunął rękę pod moje plecy i odpiął stanik. Bez zawahania pozbył się go  i odrzucił w kąt. Moje ciało przeszła fala przyjemnych dreszczy, gdy wziął do ust jednego sutka. Drugiego zaczął masować palcem wskazującym i kciukiem. Jego dotyk sprawił, że czułam to tam na dole, a dodatkowo robiłam się coraz bardziej mokra. Przygryzłam wargę, gdy poczułam znajomą niesamowitą przyjemność, która przeszła przez moje ciało, pozbawiając mnie panowania nad nim. Czy on właśnie do orgazmu samym dotykaniem moich piersi.? Jest w tym wspaniały. Swoje pocałunki zaczął składać na moim brzuchu. Z moich ust ponownie wydobyło się ciche jęknięcie. Złapał za gumkę majtek i zsunął je z moich nóg. Rozchylił mi je, na co ja próbowałam je ścisnąć, ale na marne. Moje ciało zadrżało, gdy poczułam jak dotyka wewnętrznej części uda, blisko mojego centrum. Mój oddech był strasznie ciężki. Zacisnęłam dłonie w pięści na pościeli, od razu jak zaczął mnie tam dotykać. Myślałam, że zwariuję. Czułam, że ponownie jestem bliska szczytu. Wystarczyło, że raz mnie lizną, a ja wiłam się pod nim. Wyjęczałam jego imię. Tym razem było bardziej intensywniej. Nie kontaktowałam co się dzieje, aż do momentu, gdy chłopak całkowicie się rozebrał. Ponownie stanął między moimi nogami i jednym pewnym ruchem znalazł się we mnie. Zagryzłam wargę, aby nie krzyknąć. Justin przycisnął swoje usta do moich, skutecznie uciszając mnie. Jego tempo nie było szybkie, ponieważ wiedzieliśmy, że któreś z nas może krzyknąć. Nie trzeba było dużo, żebym doszła po raz trzeci. To był rekord. Co ten chłopak ze mną robił?! Brunet zrobił jeszcze kilka pchnięć, zanim też dokończył swoje dzieło.  Opadł na mnie totalnie zdyszany. Mój oddech także był nierówny. Moje powieki były ciężkie, ale nie chciałam zasypiać.
Chwilę zajęło, żebyśmy doszli do siebie. Justin położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam uważnie na jego twarz.
-Miałeś mi powiedzieć, czemu tak nie lubisz swojego brata-zaczęłam niepewnie. Szczęka chłopaka zacisnęła się, ale nic nie powiedział. Dopiero po chwili zabrał głos
-Działo się to 4 lata temu- jego głos był cichy, a oczy intensywnie się we mnie wpatrywały. – Przeżywałem swoją pierwszą miłość, którą potraktowałem poważniej. Miała na imię Jasmine i było bardzo piękna jak na 15 lat. Byłem w niej zakochany po uszy, a nawet więcej. Niestety mój braciszek chciał wszystko popsuć. Przespał się z nią. Czaisz to? Mieli tylko po 15 lat, co było wręcz chore. Gdy się o tym dowiedziałam chciałem zabić ich oboje. Szkoda, że tego nie zrobiłem- czy o właśnie się przyznał, że chciał ich zabić i dalej chce?!- Od tego czasu go nienawidzę, tak samo jak tej dziwki.
-Przykro mi- westchnęłam. Wtuliłam twarz w  jego szyję i zaciągnęłam się jego wręcz odurzającym zapachem. Pachniał tak cudownie. – Postąpisz jak ona?-spytał. Zdziwiłam się, bo przecież nie byliśmy razem i nie kochaliśmy się w ten sposób.
-Co masz na myśli.?- nie popatrzyłam na niego, wolałam tkwić w pozycji takiej jakiej byłam.
-Czy też prześpisz się z nim. Ma na ciebie oko i będzie tego chciał za wszelką cenę, bo on darzy mnie tym samym uczuciem.
-Oczywiście, że nie- podniosłam się i spojrzałam na niego zdziwiona-Widzę, że jeżeli on jest w pobliżu tracisz poczucie własnej wartości. Nie wiem jak to możliwe, ponieważ potrafisz być zadufanym w  sobie dupkiem. Nie myśl, że jesteś gorszy. – patrzył na mnie, ale z jego spojrzenia nic nie dało się wyczytać.- To ty doprowadziłeś mnie trzy razy na szczy, a nie on.-na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
-Dzięki, zawsze wiesz co powiedzieć- uśmiechnęłam się  i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Jego serce biło szybko. Zamknęłam oczy i szybko zasnęłam.
**************************************
Siemanko miśkii;**. Przepraszam, że tak długo, ale jakoś ostatnio brakuje mi czasu i trudno pisać rozdziały. ;) 

1 komentarz: