niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział trzynasty

Gdy rozchyliłam swoje powieki moja głowa zdawała się pękać. Ostre światło niemiłosiernie raziło mnie w oczy. Jęknęłam niezadowolona i rzuciłam sobie poduszkę na głowę. Po chwili postanowiłam jednak podnieść się z łóżka. Usiadłam i spuściłam nogi. Sięgnęłam po torebkę i otworzyłam ją. Wygrzebałam telefon i zobaczyłam 39 nieodebranych połączeń o Justina. Od razu wszystkie usunęłam,  tak samo jak sms-y. Nie miałam na razie ochoty ich czytać. Znajdowała się też jedna wiadomość z zastrzeżonego numeru. Jęknęłam w duchu, ale otworzyłam ją” Poznałaś jego mroczny sekret, teraz musisz zdecydować, co zrobić. Odejść, czy zostać? Niektóre decyzje są trudne, dlatego tak ważne. „ Może faktycznie powinnam z nim porozmawiać? Nie…. Przeklęty morderca. Przede mną naprawdę trudna decyzja.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Minęły 4 dni, odkąd mieszkam w hotelu. Nie wyszłam z  niego ani razu, nie wliczając w to wyjścia do sklepu naprzeciw po tampony i podpaski. Mój telefon nie przestawał dzwonić. Od tego czasu intensywnie myślałam, co powinnam zrobić. Myślę, że jestem już dorosła i powinnam go chociaż wysłuchać, chociaż boję się go spotkać. Boję się jak cholera. Najchętniej schowałabym się gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie. Niestety przez samotność zaczęłam odczuwać potrzebę zobaczenia się z nim. Stał się dla mnie kimś więcej niż kolegą. To najbardziej mnie martwi.

Podniosłam swój tyłek z łóżka, gdy mój telefon po raz kolejny zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz : „ Justin” odczytałam na głos. Chwilę biłam się myślami, ale postanowiłam odebrać. Drżącą dłonią przyłożyłam telefon do ucha
-O boże Abi, odebrałaś! Gdzie jesteś?!- od razu zaczął zadawać pytania. W żołądku poczułam nieprzyjemny uścisk.
-Czego chcesz?-spytałam cicho.
-Muszę z tobą pogadać. Gdzie jesteś?
-Wpadnę po południu- mruknęłam i rozłączyłam się. Wypuściłam głośno powietrze z płuc. Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. W pokoju ubrałam się w czarną spódnicę, granatową bluzkę i białą marynarkę. Na nogi założyłam białe koturny i niepewnie opuściłam hotelowy pokój. Gdy wyszłam skierowałam się w stronę domu dziadków Justina. Moje nogi same tam niosły. Ja miałam ochotę się wycofać i uciec jak najdalej. Stanęłam pod drzwiami i nim zdążyłam zadzwonić otworzyły się, a Justin przytulił mnie. Moje ciało się spięło i nie potrafiłam odwzajemnić jego gestu. Moje serce biło niebezpiecznie szybko.
-Abi tak się cieszę, że cię widzę- wyszeptał i wtulił twarz w moje włosy. Moje ciało przeszły deszcze, wcale nie spowodowane strachem. Poczułam takie ciepło, gdy mnie przytulił.
-O czym chciałeś porozmawiać?- spytałam chłodno. Z całego serca nie chciałam, aby zabrzmiało to tak ostro, ale nie chciałam pokazać mu, że bez problemu wszystko mu odpuszczę.
-Chyba nie będziemy gadać w progu?-spojrzał na mnie. Niepewnie podniosłam na niego wzrok. Spojrzałam  w jego oczy i utonęłam w nich. Piękne oczy.
Potrząsnęłam głową i weszłam do domu.  Wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ brunet pociągnął mnie w stronę schodów. Wciągnął mnie do sypialni, która kiedyś była wspólna i wskazał na łóżko. Usiadłam niepewnie i spuściłam wzrok na swoje palce.
-Kto wysłał ci ten przeklęty filmik?-spytał. Moje ciało przeszły dreszcze. Nie odpowiedziałam. Bo co miałam mu właściwie powiedzieć?! Nie wiedziałam kto go wysłał. – No, odpowiedz mi, kurwa- warknął. Moje serce zaczęło szybko bić. Bałam się go.
-Nie wiem- wyjąkałam. Nie byłam pewna co mu powiedzieć.
-Gówno prawda- zaczął zbliżać się do łóżka. Zerwałam się na  nogi i oddaliłam się od niego. Z każdym jego krokiem ja cofałam się. Gdy trafiłam na ścianę wręcz zamarłam. Był blisko, stanowczo za blisko. Przykucnęłam i schowałam głowę między kolanami. Podszedł jeszcze bliżej, byłam tego pewna. Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy poczułam jego dłoń na plecach. – Nie masz powodu, by się mnie bać- szepnął. Prychnęłam myślach.
-Nie mam?-spytałam i zaśmiałam się.- Słyszysz się? Nastraszyłeś mnie tak, że bałam się o tobie nawet pomyśleć.
-Masz rację- westchnął.
-Kiedy mi do cholery zamierzałeś o tym powiedzieć?! Mieszkaliśmy razem.
-To, że do cholery razem mieszkaliśmy nie sprawia, że masz wpierdalać się w moje życie i wiedzieć wszystkiego.- syknął. A co teraz on ma okres?
-No sory, że chcę cię bliżej poznać i dotrzymać obietnicy
-Nikt cię o nią nie prosił- warknął.
-Nie wcale, tylko ty-odpowiedziałam. Bałam się podnieść głos. Miałam dziwne wrażenie, że zaraz wyciągnie nóż, albo broń i zabije mnie. Paranoja.
-Uważaj na swój ton, suko- nie wierzyłam, że może mnie w ten sposób nazwać. Pokręciłam głową i podniosłam się. Bez słowa opuściłam pokój i zbiegłam  po schodach.
-Do widzenia- odparłam cicho i wyszłam. Moje oczy zaczęły piec, a niedługo po tym wypełniły się łzami. Przegiął. Drzwi zatrzasnęły się, co oznaczało, że ktoś wyszedł. Malo mnie to obchodziło.  Byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów  przez ostatnie dni. Poczułam dłoń na ramieniu i pociągnięcie w tył. Odwróciłam się i zderzyłam się z kimś. Nim zdążyłam zareagować gorące usta wylądowały na moich. Wiedziałam do kogo ode należą. W moim brzuchu wybuchły tysiące motyli. Nogi zrobiły się jak z waty, a w głowie miałam kompletny mętlik. Jednym słowem masakra. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i lekko odepchnęłam go. Jeżeli myśli, że tak łatwo mu pójdzie, to się myli. Najlepiej by było, gdybym odeszła.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale ja tylko otarłam łzy z policzków.
-Czego ty ciągle chcesz?-wyjąkałam. Ponownie przyciągnął mnie do siebie, łapiąc za nadgarstki. Nie miałam na nic siły, nawet się z nim szarpać. –Czemu po tym wszystkim nie pozwolisz mi odejść?
-Podaj mi przykład, czemu miałbym to zrobić?-oparł swoje czoło o moje. Czułam jego gorący oddech na twarzy.
-Nie dogadujemy się, to nie ma sensu. – wyjąkałam. Chciałam nie patrzeć w jego oczy.
-Wszystko ma sens, jeżeli sprawimy, żeby go zyskał. Nie skreślaj mnie od razu. To, że robię takie rzeczy, a nie inne nie znaczy, że jestem złym człowiekiem. –czułam jak po moich policzkach znowu płyną łzy. Byłam totalnie rozdarta. – Hej, nie płacz- kciukiem otarł moje łzy. Byłam w totalnej rozsypce. –Proszę cię o ostatnią szansę. To dla ciebie, aż tak dużo?-szepnął. Żebyś wiedział, że tak i to cholernie dużo. Wpatrywałam się kilka chwil w niego. Co miałam mu odpowiedzieć? Z jednej strony chciałam w tej chwili się na niego rzucić i tak przytulić, że aż udusić, a z drugiej po prostu udusić. Ale przecież każdy zasługuje na drugą szansę, niezależnie od tego jakim jest człowiekiem.
-Jeżeli jeszcze raz wywiniesz taki numer, nie przekonasz mnie. – mruknęłam. Nie byłam pewna swojej decyzji, ale nie ma życia bez ryzyka. Justin przycisnął swoje usta do moich, a ja poczułam w środku, że chyba podjęłam dobrą decyzję.
*******************************
No, hej ;). Co tam u was? mnie czeka jeszcze sporo poprawiania. Tak to jest, gdy pisze się rozdziały, zamiast uczyć ^^

3 komentarze:

  1. Wiedziałam że mu wybaczy, ale która by nie wybaczyła? Wszystkie znamy odpowiedź :)
    Chcę dowiedzieć się więcej o Justinie :*** Rozdział świetny. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń