środa, 2 lipca 2014

Rozdział dwudziesty pierwszy

-Proszę zapiąć pasy, lądujemy- powiedziała stewardessa. Szturchnęłam James, który spał w najlepsze.
-Co?-jęknął, przecierając oczy
-Jesteśmy-uśmiechnęłam się do niego. On od razu się ożywił. Zapiął pasy, tak samo jak ja i Jazzy.
Samolot wylądował bez żadnych problemów. Opuściliśmy go jako pierwsi, z racji tego, że Robert załatwił nam bilety w pierwszej klasie.
-Gdzie nasz hotel?-zapytał James. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do recepcji na lotniku, upewniając się, że wynajęty samochód stoi przed lotniskiem. Miła kobieta pokazała mi piękne, białe BMV. Uśmiechnęłam się i wzięłam od niej klucze.
-Chodźcie- kiwnęłam głową. Szybko opuściliśmy budynek i wsiedliśmy do samochodu. Odpaliłam go, a zaraz po tym wpisałam adres z kartki w GPS’a.
-Czy ktoś wie, która tu godzina?-spytała Jazmyn
-Przed szóstą rano- odpowiedziałam jej, spoglądając na zegar w samochodzie. Wjechałam na ulicę i dość szybko pojechałam pod hotel. Był jakieś 40 kilometrów od lotniska. Droga była prosta i szybko. 20 minut później byliśmy już pod hotelem. Zaparkowałam samochód i wyszliśmy z niego. Wyciągnęliśmy nasze torby, a ja zamknęłam wóz. Weszliśmy do środka. Było tam dość elegancko, ale za to gustownie. Podeszłam do recepcji.
-Dzień dobry- przywitałam się.- rezerwacja na nazwisko Kerr- powiedziałam bez obwijania w bawełnę.
-Tak, pokoju 20 i 21- odpowiedziała, podając mi klucze. Przytaknęłam i podeszłam do Jamesa i Jazzy.
-James, ty będziesz miał osobny pokój, okay?-przytknął.-A my będziemy mieć razem.- wzięliśmy swoje torby i pojechaliśmy windą na 2 piętro. Weszliśmy do swoich pokoi, a ja od razu podeszłam do łóżka i runęłam na nie. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

Justin

Cały dzień byłem poza mieszkaniem. Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. Nie wiedziałem co zrobić. Wiedziałem, że bardzo ją zraniłem. To mnie najbardziej bolało. Wyciągnąłem komórkę i wybrałem numer Zayna. Odebrał od razu
-Co tam, stary- na przywitanie powiedział
-Siema, mam niemały problem. Mogę wpaść do ciebie?-spytałem, mając nadzieję, że się zgodzi.
-Jasne, będę czekał w swoim mieszkaniu- nic nie odpowiedziałem, tylko rozłączyłem się. Szybkim krokiem ruszyłem w kierunku jego mieszkania. Nie było to daleko, więc szybko tam dotarłem. Wszedłem na pierwsze piętro i bez pukania znalazłem się w  środku. – Szybko-skomentował.
-Byłem niedaleko- odpowiedziałem mu.
-Co to za problem ?-poszliśmy do salonu, gdzie od razu usiadłem na kanapie.
-Abi dowiedziała się, co wczoraj wam mówiłem.
-No to, masz niemały problem- wywróciłem oczami, wiedząc to.
-Poradź mi, co zrobić. Ona chce odejść- spuściłem wzrok.
-To chyba nie powinno być dla ciebie wielkim ciosem i tak dla ciebie nic nie znaczyła- wzruszył ramionami
-W tym kurwa problem, że kłamałem!- krzyknąłem sfrustrowany – Powiedziałem tak, żeby się ode mnie odwalili. Wiesz jaki jest Harry. Gdyby się dowiedział, że ją lubię, to robił by wszystko, aby pokazać mi, że to kolejna ta sama dziewczyna- jęknąłem.
-Masz rację, ale jak się dowiedziała?
-Przez przypadek jak usiadłem na telefonie, on zadzwonił do pierwszej osoby na szybkim wybieraniu. –wyjaśniłem.
-Próbowałeś jej to wytłumaczyć?
-Próbowałem, ale ona była tak zrozpaczona, że nie chciała mnie słuchać. –westchnąłem. Poczucie winy zjadało mnie od środka.
-Nie jestem ekspertem, ale ona chyba cię kocha- popatrzyłem na niego jak na idiotę. Ona mnie? Mnie nikt nie kocha. – gdy Harry jej to powiedział, to nawet na niego obrażona nie była, a teraz jak dowiedziała się nieprawdziwej prawdy to sam mówiłeś, że była zrozpaczona. Z resztą, to widać gołym okiem. W jej oczach widać blask, gdy na ciebie spogląda.  Wiem, że boisz się zaufać komuś po tym co zrobiła Jasmine i twój brat, ale pomysł, to było już dawno. Nie możesz całe życie być sam. – cholera, on miał rację, to było najgorsze.
-Ale ja jej nie kocham i chyba nie pokocham- przyznałem.
-Skąd wiesz?-zaśmiał się kpiąco.-gdyby była kolejną zdobyczą w  twoim życiu, to zrezygnował być po pierwszym seksie z nią, ale ty chciałeś z nią zostać. Justin, możesz oszukiwać sam siebie, ale mnie nie oszukasz. Jestem twoim najlepszym przyjacielem. Powiedz mi, co czujesz, gdy ją dotykasz?-spojrzałam zdzwiony jego pytaniem.
-Nie rozumiem. – pokręciłem głową.
-Proste pytanie. Co czujesz, gdy ją dotykasz.
-Ja…-sam nawet tego nie wiedziałem. Tak, czy siak było mi cholernie wstyd, pytać go o takie rzeczy. – chcę jeszcze więcej. Mógłbym to robić cały czas- westchnąłem. Poczułem jak moje policzki robią się gorące
-Sam widzisz. Moim zdaniem nie możesz tego zaprzepaścić, bo się boisz. Myślałem, że nazywasz się Justin Bieber i niczego się nie obawiasz.-zaśmialiśmy się
-Masz rację, czas zapomnieć. Mam nadzieję, że nie będę żałował tej decyzji- szepnąłem sam do siebie.

Abigail


Ubrałam na siebie swój czarny strój kąpielowy i przejrzałam się w lustrze, które wisiało w łazience. Uśmiechnęłam się samo do siebie i odwróciłam się, a następnie wyszłam. Jazmyn maiła na sobie różowe dwuczęściowe bikini, które wyglądało na niej zarąbiście
-Świetnie wyglądasz- skomplementowałam ją. Ona posłała mi uśmiech i owinęła ręcznik wokół swojego ciała. Zaśmiałam się i sięgnęłam po dżinsowe szorty. Usłyszałyśmy pukanie, więc Jazzy otworzyła drzwi, a do naszego pokoju wleciał James, skacząc gdzie popadnie. Pokręciłam głową, a na moich ustach uformował się uśmiech.
-Idziemy?-zapytał, przewieszając swój ręcznik przez ramię. Przytaknęłam i zabrałam potrzebne rzeczy. Opuściliśmy hotelowy pokój i windą zjechaliśmy na parter. Szybkim krokiem  wyszliśmy z hotelu i ścieżką, wyłożoną drobnymi kamyczkami poszliśmy na plażę. Znalazłam wolne miejsce i rozłożyłam swój ręcznik. Jazmyn i James zrobił to samo. Położyłam się na nim i nałożyłam na nos swoje okulary przeciwsłoneczne. Ułożyłam się wygodnie na ręczniku i zamknęłam oczy.  Moje myśli od razu powędrowały do Justina. Już zdążyłam stęsknić się za nim całym. Myślę, że nawet byłabym w stanie  wybaczyć mu wszystko, wystarczyłoby, żeby mnie przytulił. Potrzebowałam go. Najgorsze było to, że nie mogłam przestać o nim myśleć.  Śnił mi się nawet do cholery jasnej! Westchnęłam sfrustrowana i podniosłam się do pozycji siedzącej. Podniosłam okulary, tak że były na głowie i podniosłam się z ręcznika. Otrzepałam ciało z piasku i wolnym krokiem udałam się w stronę baru. Gorący piasek parzył mnie w stopy. Było strasznie ciepło, a chłodny wiatr działał na mnie kojąco. Poczułam uderzenie w tył głowy. Natychmiast stałam się zdenerwowana. Odwróciłam się, a ja myślałam, że zabiję osobą za mną. Moje serce na chwilę się zatrzymało, gdy zobaczyłam bardzo znaną mi osobą.
-Witaj ponownie Abi- powiedział głos. Myślałam, że to Justin, dopóki nie zdjął okularów z nosa
-Hej- szepnęłam do Jackoba.-Co ty tutaj robisz?-zdziwiłam się.
-Spędzam wakacje, a co innego?-zaśmiał się. Mój żołądek od razu się ścisnął. Fakt, że razem z  Justinem byli tak podobni, zabijał mnie. –Długo tu jesteś?-spytał, ponownie zakładając okulary.
-Od wczoraj, a  co?-przeniosłam dłonie na biodra.
-Mogę pomyśleć, że mnie śledzisz- poruszył brwiami i zaśmiał się.
-Oczywiście, bo nie mam nic innego do roboty, poza śledzeniem cię- wywróciłam oczami i także się zaśmiałam.
-Gdzie mój braciszek? –spytał prosto z mostu. Westchnęłam, a uśmiech z  mojej twarzy zniknął.
-Nie ma go tutaj. Jestem tu z Jazmyn i Jamesem.-oznajmiłam mu.
-Co, mieliście sprzeczkę?-uśmiech z  jego ust  nie schodził, za to ja nie mogłam powiedzieć tego samego.
-To skomplikowane- podrapałam się po karku- a tak z ciekawości, czym mnie uderzyłeś?
-Piłką- pokazał na piłkę do siatkówkowi na ziemi.  Walnęłam się w otwartej ręki w czoło ze swojej głupoty. Barwo Abi, pokazałaś jak inteligentna jesteś.- Dołączysz do nas?-spytał, pokazując na chłopaków przy siatce i kilka dziewczyn. Zagryzłam wewnętrzną część policzka .
-Co mi szkodzi- westchnęłam i poszłam z nim do miejsca, gdzie byli jego przyjaciele.
-To jest Abi- przestawił mnie.- To jest Scoot, Jason i Christopher- pokazał po kolei chłopaków-A dziewczyny to Emily, Demi i Hannah, a Jasmine  już znasz.- pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
-Jest wolna?-ktoś szepnął. Zacisnęłam zęby. Nie, nie jestem.
-Zapomnij, to dziewczyna moje brata- wymamrotał Jackob. Właśnie, spierdalaj.
-A widzisz go gdzieś tutaj?-byłam już zła. Nagle przypomniałam sobie o Jazzy i Jamesie. Zejdą na zawał, a potem będą źli, że ich zostawiłam. Potarłam skronie i westchnęłam. Wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie. Zignorowałam to. Podeszła do mnie chyba miała na imię Emily.
-Hej-przywitała się. Posłałam jej mały uśmiech
-Cześć- szepnęłam. Nie byłam ostatnimi czasy zbyt rozmowna.
-Kojarzę cię, ale nie wiem skąd- westchnęła. – Nie byłaś na okładce Bazaara? –spytała, zmrużając oczy. Przytaknęłam- Podziwiam cię, naprawdę dziewczyno. W tak krótkim czasie się tak wybiłaś
-Dzięki, to miłe- wymusiłam uśmiech.
-Coś cię gryzie- stwierdziła. No barwo Sherlooku
-To nic, pokłóciłam się  jedynie z chłopakiem- chciałam, żeby to była prawda. On nie był moim chłopakiem nigdy. On jedynie wykorzystał mnie. Świnia.
-Na pewno wam się ułoży. Ja  z Jasonem rozstaliśmy się  5 razy w ciągu miesiąca, ale znowu jesteśmy razem, bo masz miłość jest silniejsza, niż nasz temperament
-A dodatkowo jesteś dobra w łóżku-skomentował.
-To taki bonus-zaśmiała się.-Ale serio, jeżeli mu na tobie zależy, to wróci szybciej, niż możesz sobie tego wyobrazić. Nie wiem o co się pokłóciliście, ale powinniście sobie wszystko wyjaśnić.- położyła dłoń na moim ramieniu. Miała rację…
***************************
Oto przybywam z nowym rozdziałem. Szybko się z nim wyrobiłam. To jakiś cud, zważając na to, ze piszę także inne rzeczy *_*. Jak się podoba? Myślę, że nie jest najgorszy ;) 

1 komentarz: