wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział dwudziesty

Obudziłam się około godziny 8. Zrobiłam codzienne czynności, zanim zeszłam na dół. Stanęłam w drzwiach kuchni, a moje serce stanęło. Justin.
-Hej kochanie- uśmiechnął się. Wręcz zrobiło mi się niedobrze. Jak on mógł tak kłamać?! Nie odpowiedziałam mu, tylko przeszłam obok niego i podeszłam do blatu. Napełniłam czajnik wodą i włączyłam go. Poczułam dwie ręce na biodrach. Kochałam czuć jego dotyk, ale wiedziałam, że nie mogłam ulec. Strzepnęłam jego dłonie i odwróciłam się, posyłając mu pioruny.- co jest?-spytał. Zacisnęłam mocno zęby i dłonie. Byłam tak wściekła, ale i tak głęboko czułam niesamowity smutek. Chciał ponowić dotknięcie mnie, ale uprzedziłam go.
-Nie dotykaj mnie –syknęłam. Brunet zdawał się być w szoku.
-Co się stało, kochanie?-spytał po chwili. Spojrzałam na niego najbardziej morderczym wzrokiem.
-Nie nazywaj mnie tak- mój ton głosu był tak ostry, że nawet nie wiedziałam, że mnie na taki stać.
-Abi, serio co jest?-spytał poważnie. Zignorowałam go i chciałam wyjść z kuchni, ale złapał mnie za rękę i jednym ruchem popchnął na najbliższą ścianę, uniemożliwiając mi ucieczkę. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczami. Nie ważne jak bardzo chciałam ulec, ale nie mogłam.
-Puszczaj-zaczęłam się wyrywać. Niestety to nic nie dało.
-Nie, dopóki nie powiesz o co jesteś zła.- szepnął, opierając swoje czoło o moje. Nagle cała moja złość wyparowała, a zastąpił ja smutek. Chciało mi się płakać.
-Od kiedy przejmujesz się tym, co czuję? Hę? –spytałam będąc na skraju wytrzymałości.
-Zawsze się przejmuję- nie potrafiłam pojąć jak można tak kłamać w żywe oczy.
-Nie kłam mnie- syknęłam. W moich oczach pojawiły się łzy. Jego twarz stała się rozmazana- Powiedz, to co naprawdę  o mnie myślisz- mój głos drżał.
-Nie wiem o co ci  chodzi- mruknął.
-W takim razie jestem kimś więcej, niż zwykłą dziwką, która pieprzy się z tobą, kiedy masz tylko ochotę?- po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Tak bardzo jak chciałam je zatrzymać, tym bardziej one ciekły.
-Abi…-zaczął kompletnie zaszokowany. Wyrwałam nadgarstki z jego uścisku i wyszłam z kuchni. Nie widziałam gdzie idę. Przykucnęłam pod ścianą i chowałam twarz w dłoniach. Poczułam dłoń na plecach.
-Nie dotykaj mnie- załkałam. Byłam w totalnej rozsypce. On zamiast zabrać dłoń przyciągnął mnie do swojego ciała. Nie mogłam na to pozwolić. Tak szybko jak to możliwe wyplątałam się z jego ramion i stanęłam na równych nogach.
-To nie było tak. Ja nawet nie wiem skąd dowiedziałaś się, że taki coś powiedziałem.
-Twój telefon chyba nie jest po twojej stronie- powiedziałam mu. Wytarłam łzy i spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Dopiero wtedy  zdałam sobie sprawę, że słowa Jazmyn były prawdą. Kochałam go… jak Harry nazwał mnie dziwką nawet się tym nie przejęłam.
-Abi, wiesz jacy są chłopaki, wszędzie się wtrącają.
-Nie opowiadaj mi historyjek. To koniec, nie mam do ciebie żadnego zaufania i wątpię, że kiedykolwiek będę mieć.- przyznałam i po prostu odeszłam. Poszłam do sypialni.  Położyłam się na łóżku, głośno łkając. Wiedziałam, że to moja wina. Sama jestem sobie winna. Ale to tak cholernie bolało. Znowu to samo… Poczułam się niepotrzebna…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Usłyszałam pukanie, więc poszłam je otworzyć. Zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Pattie. Wpuściłam ją do środka .
-Dzień dobry- powiedziałam cicho.
-Witaj, słonko.- zdjęła buty.
-Moja garderoba jest na górze- poszłam po schodach do swojej sypialni, a następnie do garderoby. Sięgnęłam po kartony na podłodze. Były w nich różne rzeczy. Od szpilek z zeszłego sezonu, po sukienki, które kupiłam, ale nie ubrałam. – To są te rzeczy- pokazałam na 2 pudła na ziemi.
-O mój boże, takie garderoby widziałam jedynie w filmach-zaśmiała się
-Jeżeli coś się ci podoba, to bierz- westchnęłam. Spojrzałam tam gdzie ona i zdałam sobie sprawę, że patrzy na kobaltową, elegancką sukienkę na ramiączkach. Kupiłam ja jakieś 2 miesiące temu, ale też nie założyłam. Sięgnęłam po wieszak i wręczyłam go brunetce.- Weź ją, jeżeli ci się podoba.
-Jesteś pewna?-dopytała.
-Na 100 %. – nagle przypomniało mi się, że chcę zabrać Jazzy ze sobą na wyjazd. – Tak sobie pomyślałam. Chcę odpocząć od wszystkiego i wyjeżdżam na wakacje. Pozwoliłabyś Jazmyn jechać ze mną?
-Gdzie?-od razu zapytała.
-Malediwy, bardzo chciała tam polecieć- wyjaśniałam.
-Myślę, że nie mam nic przeciwko, ale proszę cię uważaj na nią.
-O to się nie martw. Jeżeli James chciałby też pojechać, to nie mam nic przeciwko.- nagle zrobiło mi się go żal.
-Jesteś pewna? To spory wydatek.-zmieszała się
-Jestem pewna. Nie chcę jechać sama.
-A co z Justinem?
-Muszę przemyśleć sobie kilka rzeczy- pokiwała głowa na znak, że rozumie.
-Zadzwonię do niego- skomentowała i wyciągnęła komórkę. Chciałam dać jej chwilę swobody, więc wyszłam z garderoby  i runęłam na swoje łóżko. Przymknęłam na chwilę oczy, ale nie trwało to długo, bo Pattie weszła do sypialni. – Bardzo się ucieszył.- uśmiechnęła się- Dziękuję – przytuliła mnie.
-Kiedy chcesz jechać?
-Jeszcze dzisiaj. Wczoraj recepcjonistka zarezerwowała miejsca. -pokiwała, że rozumie.
-Dobrze, wracam już do domu, bo dzieciaki muszą się spakować.-zabrała pudełka z ziemi i wyszła z pokoju.
-Powiedz im, że podjadę o 3- krzyknęłam za nią. Nic mi nie odpowiedziała. Weszłam do swojej garderoby i do torby zaczęłam pakować różne spodenki, spódnice i topy. Wzięłam także stroje kąpielowe i różne ręczniki. Spakowałam również swoje kosmetyki. Spojrzałam na wyświetlacz swojej komórki, zdając sobie sprawę, że już po 2 po południu. Szybko zamknęłam swoją torbę i zabrałam ją na dół. Spakowałam wszystko co potrzebne do torebki i opuściłam mieszkanie. Zjechałam windą w podziemia budynku i spakowałam swoją torbę do bagażnika. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam go. Wjechałam na jezdnię i pojechałam wprost pod blok w którym mieszkali Jazzy i James. Gdy tam dojechałam, oni stali już zewnątrz. Zatrzymałam się przed nimi i opuściłam samochód. Otworzyłam bagażnik, a James spakował tam ich torby.
-Będę tęsknić dzieci- przytuliła ich
-Pa mamo- krzyknęli oboje.
-Do zobaczenia Pattie- pomachałam jej, zanim ruszyłam prosto na lotnisko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cóż, muszę przyznać, że jestem zawiedziona tym, że pod zeszłym rozdziałem z trudem był jeden komentarz ;(. Nie podoba wam się to ff, że nie wykazujecie żadnego zainteresowania? Nie wiem już...

5 komentarzy:

  1. Nie wiem co myśleć o Justinie, myślałam, że jego intencje są szczere... Czekam na kolejny rozdział i jestem ciekawa co wydarzy się na wakacjach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę podpowiedzieć, że dość sporo się wydarzy. Przynajmniej w moim odczuciu ;)

      Usuń
  2. nawet nie wiesz jak bardzo podoba mi się to ff

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zawiedziona postawą justina ale nic nie poradzę a liczbą komentarzy się nie przejmuj raz jest ich więcej raz mniej.
    Kicia

    OdpowiedzUsuń